12.7 C
Chicago
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Marine Le Pen idzie po władzę. We Francji odbywają się wybory regionalne

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Front Narodowy triumfuje. Po zwycięstwie w ubiegłym roku w wyborach gminnych i do Parlamentu Europejskiego, a także tegorocznych do władz departamentów, ugrupowanie idzie jak burza. Wygraną w niedzielnych wyborach regionalnych gwarantowały mu wszystkie sondaże.
Wynik pierwszej rundy wyborów do władz regionalnych Francji od początkowy wydawał się być przesądzony. Sondaże przewidywały, że skrajnie prawicowy Front Narodowy (FN) Marine Le Pen wygra w co najmniej sześciu departamentach i umocni swoją pozycję w pozostałych. W drugiej turze, która odbędzie się 13 grudnia, ma z kolei zdobyć poparcie trzech dodatkowych regionów. Łącznie zwyciężyć więc w 13 regionach. To kolejny sukces ugrupowania, które w tym roku zwyciężyło w wyborach do władz departamentów, w poprzednim zaś – w wyborach gminnych oraz do Parlamentu Europejskiego. Mówi się też, że wygrana w plebiscycie pomoże Marine Le Pen zwyciężyć w wyborach prezydenckich w 2017 roku.
Sondaże były zgodne – kontrowersyjna polityk będzie faworytką na północy kraju. Na jej siostrzenicę – Marion Marechal-Le Pen najwięcej osób zechce zagłosować na północy. Front Narodowy od początku miał też duże szanse na wschodzie, dzięki Florianowi Philippotowi, nazywanego prawą ręką Marine.
Niedzielny plebiscyt odbywa się w mocno napiętej atmosferze. Francja wciąż żyje ostatnimi zamachami w stolicy, w których zginęło 130 osób. Trzy tygodnie po atakach, władze obawiają się kolejnych działań ze strony dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego. W środku stanu wyjątkowego w Paryżu około stu biur wyborczych uznano za potencjalne cele ataków. Znajdują się one bowiem w pobliżu miejsc kultu, albo ośrodkach kultury w tych dzielnicach, w których w listopadzie doszło do krwawych zamachów. Jak podaje agencja AFP wzmocniono środki bezpieczeństwa. W niektórych lokalach wyborczych, ci którzy przyszli zagłosować, byli np. dodatkowo rewidowani. Okolice patrolowali uzbrojeni policjanci i żołnierze.
Uprawnionych do głosowania jest 44, 6 mln wyborców. Do czasu niedzielnych wyborów to rządząca Partia Socjalistyczna kontrolowała większość regionów. Dziś skrajnie prawicowy, proputinowski Front Narodowy jest znacznie bardziej popularny niż Republikanie byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego i wspomniani socjaliści. I choć sympatia do prezydenta kraju wywodzącego się z partii Francois’a Hollande’a znacznie wzrosła od czasów zamachów w Paryżu, nie przekłada się ona na słupki jego popularności. Inaczej jest z Marine Le Pen, która podobnie jak sami Francuzi nie chce imigrantów w swoim kraju. Poparcie dla polityk rośnie od kilku miesięcy. Po zamachach w Paryżu tylko zyskała kolejnych zwolenników.
Marine Le Pen doskonale wie, jak grać na emocjach. Tuż przed wyborami skupiła się głównie na kryzysie imigracyjnym. I słusznie. Przedsiębiorcy zarzucają jej, np. że rządy Frontu Narodowego cofną Francję do lat 80. Dziś jednak najważniejszy jest głos obywateli, którzy poważnie obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Le Pen ma dla nich prostą radę – nie wolno zgodzić się, aby Europę, Francję zalewały kolejne fale imigrantów. Choć Francja przyjęła i tak stosunkowo niewielką liczbę imigrantów, tuż po zamachach polityk podkreślała, że należy natychmiast zamknąć granice.
Francuzi potrzebują dziś polityków, którzy będą mieli na względzie głównie dobro własnego państwa. Łatwiej niż zazwyczaj dają się więc nabrać na populistyczne hasła. – Całą energię naszego narodu powinno się zwrócić w stronę Francuzów. To oni powinni być uprzywilejowani przy zatrudnianiu, otrzymywaniu mieszkania. I tylko Francuzi powinni mieć dostęp do pomocy socjalnej – mówiła w wywiadzie dla „Le Fiagro” we wrześniu 2011 roku. Dziś obywatele liczą głównie na to, że rządzący będą potrafili ustrzec ich przed kolejnymi atakami terrorystycznymi. Według wielu sondaży, większość z nich takie nadzieje pokłada jedynie w politykach Frontu Narodowego. Tylko oni ostrzegali bowiem, czym grozi przyjmowanie do kraju kolejnych imigrantów.
Le Pen mówi głośno, że należy odłożyć polityczną poprawność i zamiast martwić się losem Syryjczyków, zadbać własnych obywateli. Polityk jest zdania, że w ciągu pięciu następnych lat liczbę przybywających do Europy imigrantów trzeba zmniejszyć z 200 do 10 tys. rocznie. Postuluje również o zrezygnowaniu z układu Schengen i wprowadzeniu kontroli na granicach.
Polityk wzbudza niemałe kontrowersje na arenie politycznej. Wielu nie może wybaczyć jej jawnego poparcia, jakiego udzielała prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi. Swego czasu oświadczyła np., że podziwia Putina. Jak podkreślała, rosyjski przywódca nie ulega politycznym naciskom ze strony innych liderów. – Mam pewien podziw dla Władimira Putina, bo nie pozwala on żadnemu państwu wymusić na sobie jakichkolwiek decyzji. Sądzę za to, że stawia on interesy Rosji i narodu rosyjskiego na pierwszym miejscu. Darzę go równym szacunkiem jak panią Kanclerz Niemiec Angelę Merkel – mówiła Le Pen w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”.
Od roku toczy się postępowanie przeciwko Le Pen i dwójce jej najbliższych doradców, senatorowi Davidovi Rachline i europosłowi Nicolasowi Bay. Zarzuca się im nielegalne finansowanie kampanii parlamentarnej Frontu Narodowego w 2012 roku. Nie mniejsze emocje wywołała, gdy porównała modlitwy muzułmanów we Francji do nazistowskiej okupacji. Polityk oskarżono wówczas o szerzenie nienawiści rasowej.

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520