8.4 C
Chicago
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Ludzie podpisywali umowy i tracili domy

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Brali w dobrej wierze pożyczki, a w efekcie po kilku miesiącach tracili domy. Poszkodowanych jest co najmniej 100 rodzin z Rybnika

100 rodzin z okolic Rybnika straciło domy, działki, mieszkania, gospodarstwa rolne o wartości 23 milionów złotych. Padli ofiarą nieuczciwych biznesmenów, prowadzących firmę udzielającą szybkich pożyczek gotówkowych na wysoki procent. Oskarżeni dostali łącznie 360 zarzutów. – Cały proceder był tak zaplanowany w naszej opinii, by pozbawiać ludzi ich majątku. 16 osobom zamieszanym w proceder postawiliśmy łącznie 360 zarzutów – wyjaśnia prowadzący sprawę prokurator Piotr Żak z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, gdzie przez cztery ostatnie lata prowadzono gigantyczne śledztwo w tej sprawie. Liczne ekspertyzy, analizy dokumentacji finansowych – to wszystko pozwoliło ustalić mechanizm działania, który dotknął zazwyczaj już zadłużone, starsze osoby z okolic Rybnika. – Oskarżeni przejęli majątek wart 23 miliony złotych, policjanci wyliczyli, że „wyprali” korzyści o wartości 14 milionów złotych. Jako że z tego procederu uczynili stałe źródło dochodu, a wartość nieruchomości jest potężna, grozi im do 15 lat więzienia – wyjaśnia prokurator Żak. Transakcji dokonywano w latach 2005-2009. Firmy działały w Rybniku, Katowicach, Ra-dzionkowie. Oferowały szybkie pożyczki nawet dla zadłużonych. Na okres spłaty od 3 do 6 miesięcy. Odsetki? Olbrzymie. 7 procent w skali miesiąca, co dawało 84 procent w skali roku. Klienci godzili się też na odsetki karne, gdy w terminie nie regulowali należności, 1 procent każdego dnia!
Dom wart 200 tys. zł musieli oddać za 80 tys.
Państwo S. z jednej z podrybnickich wsi pożyczyli w listopadzie 2007 r. 35 tys. złotych. Zastawili dom o wartości ponad 200 tysięcy złotych, ale w dokumentach pożyczkowych z firmą zgodzili się także sprzedać go firmie za… 80 tysięcy w razie, gdyby nie spłacili zobowiązania w terminie. Efekt? 25 lipca 2008 r., 5 miesięcy po terminie spłaty pożyczki, za cenę 82 tys. złotych byli zmuszeni sprzedać firmie dom. A już 28 lipca firma sprzedała go na zewnątrz za 180 tysięcy złotych… Państwo S. byli zmuszeni poszukać nowego lokum… – To było gospodarstwo z domem. Wiele takich pożyczek kończyło się według tego scenariusza. Opornych nachodzili pracownicy, czasami odłączano prąd – wyjaśnia osoba znająca kulisy sprawy. Haczykiem w umowach prócz hipoteki było pełnomocnictwo do sprzedaży nieruchomości za kwotę kilkukrotnie niższą od wartości rynkowej, co dało śledczym powód do przypuszczeń, że w całej „zabawie” chodzi właśnie o przejęcia przedmiotu zabezpieczenia tych pożyczek. A wszystko zaczęło się od jednostkowego takiego przypadku, analizowanego przez policję w 2011 roku, w toku postępowania wyłączono część dokumentacji i szybko okazało się, że poszkodowanych jest całe mnóstwo z lat wcześniejszych…
Nie zdawali sobie sprawy, co podpisują…
Śledczy ustalili, że za każdym razem warunkiem dostania pożyczki było posiadanie nieruchomości. Ta nieruchomość miała ją zabezpieczać. A specyficznym przedmiotem zabezpieczenia oprócz hipoteki nieruchomości było pełnomocnictwo do jej sprzedaży. Po zawarciu umów strony najczęściej udawały się do kancelarii notarialnych, dodatkowy dokument z pełnomocnictwem podpisywano czasem na korytarzu, w ostatniej chwili, a u notariusza były już przygotowane dokumenty. – Pożyczkobiorcy byli cały czas zapewniani, że zabezpieczeniem jest kredyt hipoteczny i nie zwracali uwagi na to pełnomocnictwo. Później tłumaczyli, że nie wiedzieli, co właściwie podpisują. Bardzo często to były osoby starsze, często już zadłużone, nie rozumiejące realiów rynkowych – wyjaśnia prokurator Żak. Co ciekawe, podejrzanej działalności nie przeszkodziła nawet ustawa „antylichwiarska” z lutego 2006 roku. Szybko wymyślili sposób, jak nadal pożyczać i przejmować nieruchomości. Zamiast pożyczek zawierali transakcje upozorowane na sprzedaż weksli. – Wystawiali weksle kapitałowo-odsetkowe. A więc jak pożyczka była na 25 tysięcy, doliczali odsetki i wystawiali pierwszy, na kwotę 35 tysięcy. Ale dodatkowym zabezpieczeniem były tzw. weksle karne albo kaucyjne. Były często o wartości dwukrotności pożyczki, na przykład 50 tysięcy. Wystarczył jeden dzień zwłoki w zapłacie, by je uruchomić. Zdarzało się, że ludzie z dnia na dzień zamiast 25 tysięcy, musieli zwracać 75 tysięcy złotych, a jeszcze tracili domy – wyjaśnia proceder prokurator Żak. Wśród 16 podejrzanych jest także notariusz z Bielska-Białej, który podbijał podejrzane umowy „w celu uzyskania korzyści majątkowych”. Zarówno on, jak i pozostali podejrzani nie przyznali się do winy.
Ludzie odzyskają domy? Trwają procedury
W całej sprawie prokuratura zaangażowała się w proces prawnego unieważniania podejrzanych umów notarialnych. – Chcemy, aby wszystkie docelowo unieważnić. Na tym etapie mamy już 35 pozytywnych decyzji sądowych, które procesowo otwierają drogę do odzyskania nieruchomości – wyjaśnia Żak. Przed byłymi właścicielami jednak długie procesy, bo wiele domów jest już zamieszkanych przez inne, Bogu ducha winne osoby. Według naszych informacji, trzech poszkodowanych wróciło do swoich domów.

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520