Setki tysięcy ludzi – według organizatorów nawet pół miliona – wyszło dziś na ulice Londynu, domagając się drugiego głosowania w sprawie brexitu. Najpierw odbył się marsz, który zaczął się w Hyde Parku i przeszedł przez Trafalgar Square. Potem – wiec przed parlamentem.
Na scenie zebrali się przedstawiciele różnych stronnictw. Była czołowa polityk Partii Zielonych Caroline Lucas, członkowie prounijnej frakcji Partii Pracy, na czele z burmistrzem stolicy Sadiqiem Khanem, a także lider liberałów, Vince Cable. „Młodym ludziom odbiera się przyszłość – swobodę podróżowania, pracowania i uczenia się w Europie. To dlatego, że większość mojego pokolenia zagłosowała, by wyjść. To tragedia, że nasz kraj dzielony jest przez wyrwę pokoleniową” – mówił ten ostatni. Do tłumu przemówiła również reprezentująca prawicę Anna Soubry – czołowa polityk antybrexitowego skrzydła Partii Konserwatywnej. Podkreślała jak wartościowe – jej zdaniem – jest zjednoczenie polityków o różnych stanowiskach i fakt, że w sobotnie popołudnie stali oni koło siebie. „To nasz kraj, nasza przyszłość. Czego się domagamy?” – mówiła ze sceny, a zebrani demonstranci odpowiadali: „Narodowego głosowania”.
Chodzi o tzw. People’s Vote – głosowanie nad ostatecznym kształtem umowy brexitowej między Londynem, a Unią, lub też – głosowanie w przypadku załamania się negocjacji.
Zwolennicy brexitu też byli dziś aktywni – zebrali się na mniejszym wiecu w Harrogate na północy Anglii i protestowali przeciwko idei nowego głosowania. Obecny tu jeden z architektów wyjścia z Unii Nigel Farage podkreślał: „Będziemy wywierać presję – damy znać posłom, że jeśli zdradzą brexit – podczas wyborów zapłacą wysoką cenę”. I mówił, że większość mieszkańców Królestwa chce po prostu, by politycy „dokończyli robotę”.
Z opublikowanego dziś sondażu przygotowanego przez pracownię YouGov wynika, że obecnie brexit ma na Wyspach więcej przeciwników (47 procent) niż zwolenników (41 procent). Jednocześnie jednak 16 procent ankietowanych mówi, że drugie głosowanie rozwiązałoby sprawę na dłużej, a spory by ucichły. Niemal 1/3 ma inne zdanie i przekonana jest, że niezależenie od wyniku, narodowa kłótnia trwałaby dalej. Co więcej – co trzeci ankietowany uważa, że mogłoby być gorzej, a kraj mógłby pogrążyć się w zamieszkach. Jest też werdykt dotyczący premier Theresy May. Jak radzi sobie z brexitem? „Dobrze” – uważa 3 procent badanych. Co czwarty ankietowany chciałby, aby negocjacje prowadził ktoś inny. Ale 45 procent jest przekonana, że nie zrobiłoby to różnicy, ponieważ nie jest to kwestia personaliów, a tego, jak skomplikowany jest cały proces.
W rokowaniach brexitowych trwa obecnie pat. Umowa rozwodowa między Unią a Londynem miała zostać uzgodniona w tym miesiącu. Ale obie strony nadal dzieli kwestia irlandzka – a dokładniej: kształt tzw. planu awaryjnego, regulującego tymczasowo zagadnienie granicy, gdyby do końca okresu przejściowego nie udało się wynegocjować kompleksowej umowy regulującej przyszłe stosunki. Co więcej, Theresa May ciągle ma problem z przekonaniem do swego planu członków własnej partii. A ewentualny układ z Brukselą musi jeszcze zaakceptować parlament.
Chodzi o tzw. People’s Vote – głosowanie nad ostatecznym kształtem umowy brexitowej między Londynem, a Unią, lub też – głosowanie w przypadku załamania się negocjacji.
Zwolennicy brexitu też byli dziś aktywni – zebrali się na mniejszym wiecu w Harrogate na północy Anglii i protestowali przeciwko idei nowego głosowania. Obecny tu jeden z architektów wyjścia z Unii Nigel Farage podkreślał: „Będziemy wywierać presję – damy znać posłom, że jeśli zdradzą brexit – podczas wyborów zapłacą wysoką cenę”. I mówił, że większość mieszkańców Królestwa chce po prostu, by politycy „dokończyli robotę”.
Z opublikowanego dziś sondażu przygotowanego przez pracownię YouGov wynika, że obecnie brexit ma na Wyspach więcej przeciwników (47 procent) niż zwolenników (41 procent). Jednocześnie jednak 16 procent ankietowanych mówi, że drugie głosowanie rozwiązałoby sprawę na dłużej, a spory by ucichły. Niemal 1/3 ma inne zdanie i przekonana jest, że niezależenie od wyniku, narodowa kłótnia trwałaby dalej. Co więcej – co trzeci ankietowany uważa, że mogłoby być gorzej, a kraj mógłby pogrążyć się w zamieszkach. Jest też werdykt dotyczący premier Theresy May. Jak radzi sobie z brexitem? „Dobrze” – uważa 3 procent badanych. Co czwarty ankietowany chciałby, aby negocjacje prowadził ktoś inny. Ale 45 procent jest przekonana, że nie zrobiłoby to różnicy, ponieważ nie jest to kwestia personaliów, a tego, jak skomplikowany jest cały proces.
W rokowaniach brexitowych trwa obecnie pat. Umowa rozwodowa między Unią a Londynem miała zostać uzgodniona w tym miesiącu. Ale obie strony nadal dzieli kwestia irlandzka – a dokładniej: kształt tzw. planu awaryjnego, regulującego tymczasowo zagadnienie granicy, gdyby do końca okresu przejściowego nie udało się wynegocjować kompleksowej umowy regulującej przyszłe stosunki. Co więcej, Theresa May ciągle ma problem z przekonaniem do swego planu członków własnej partii. A ewentualny układ z Brukselą musi jeszcze zaakceptować parlament.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Adam Dąbrowski/Londyn/as