9.4 C
Chicago
piątek, 19 kwietnia, 2024

Łódź: 11-latek z mamą czekali w izolatce 50 godzin na wynik testu na koronawirusa

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

11-latek i jego mama spędzili dwie doby w izolatce szpitala Biegańskiego. Nie mogli wyjść, bo jak usłyszeli – brakowało odczynników do testów na koronawirusa. Wyszli po naszej interwencji.

Pani Julita Derżyńska trafiła do łódzkiego szpitala im. Biegańskiego w niedzielę z powodu choroby 11-letniego syna. Chłopiec niecałe dwa tygodnie wcześniej był we Włoszech koło Bergamo. Miał objawy grypopodobne, które mogły być spowodowane chorobą COVID-19. – Najpierw lekarze postanowili sprawdzić, czy syn nie ma grypy. Ale badanie się przeciągnęło, a nas umieszczono w izolatce – mówi łodzianka. Pacjentem formalnie został 11-latek, pani Julita weszła do izolatki na prośbę lekarzy jako opiekunka. I już w niej została. Bo okazało się, że bez ujemnego wyniku badań syn nie może wyjść. Wymazy pobrane zostały w niedzielę około godz. 14 Wyniki miały być w poniedziałek. Ale ich nie było.

 

– Usłyszeliśmy, że w laboratorium nie ma jakichś odczynników. I nie będzie, dopóki hurtownia ich nie dostarczy – relacjonuje pani Julita. We wtorek rano wyników testów nadal nie było. – Usłyszałam, że może będą dziś, ale nie jest to pewne- mówi kobieta. We wtorek w południe zgłosiła się do „DŁ”. Po naszym telefonie do szpitala usłyszała, że „laboratorium już zaczęło badać”. Wyniki przyszły przed godz. 17. Były negatywne. Łodzianka uważa, że walka z koronawirusem nie jest prowadzona sensownie. – Siedzę w izolatce, choć nawet nie byłam we Włoszech. A mąż, który był z synem, normalnie chodzi do pracy – mówi pani Julita.

– W międzyczasie syn wyzdrowiał, ale nadal nas nie wypuszczono. A gdyby ktoś obok naprawdę miał koronawirusa? – pyta kobieta. Jej zdaniem szpital nie jest przygotowany. – Słyszałam jak jedna z pracownic zastanawiała się, którą część stroju ochronnego założyć najpierw – mówi. Ewa Papiernik, rzeczniczka szpitala im. Biegańskiego, oddala te zarzuty. – Jako szpital zakaźny posiadamy wysoko wykwalifikowaną kadrę medyczną, która zna wszystkie procedury związane z diagnozowaniem i leczeniem chorób, w tym także zakaźnych – podkreśla rzeczniczka. Dagmara Zalewska, rzeczniczka wojewody łódzkiego przyznaje, że w szpitalu Biegańskiego były wczoraj trzy osoby z podejrzeniem zakażenia koronawirusem, które czekały na wynik.

 

Zgodnie z planem wyniki testów miały być znane do końca dnia. Jak podkreśla Zalewska od czwartku testy na obecność koronawirusa ma już przeprowadzać Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Łodzi. – To powinno ułatwić przeprowadzanie testów, bo nie trzeba już będzie wysyłać próbek do Warszawy – mówi. Jak zaznacza może też przyspieszyć badanie, bo obecnie Państwowy Zakład Higieny musi obsłużyć badania z całego kraju. Niemal identyczną historię jak łodzianka opisała pacjentka z Krotoszyna. Trafiła do tamtejszej izolatki z podejrzeniem koronawirusa. Na wyniki testów czekała… 88 godzin.

 

W izolatce była od wtorku do soboty, gdy zdesperowana umieściła film w mediach społecznościowych. Pół godziny po jej apelu w internecie PZH zadzwonił, że wynik testu jest ujemny. Po nagłośnieniu sprawy minister zdrowia Łukasz Szumowski przeprosił wyjaśniając, że standardowy czas badania wynosi… 18 godzin.

 

aip

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520