Likwidacja zmiany czasu jednak nie nastąpi tak szybko. Do rezygnacji z dwukrotnego w ciągu roku przestawiania zegarków nie dojdzie jesienią przyszłego roku jak chciała Komisja Europejska. Pojawił się nowy termin – 1 kwietnia 2021 rok. Ta sprawa była omawiana na spotkaniu unijnych ministrów transportu w Brukseli.
Wiosna 2021 roku – to propozycja Austrii, kierującej pracami Unii Europejskiej. I większość państw zasygnalizowała, że mógłby być to dobry termin, ale to nie jest jeszcze ostateczna decyzja unijnych rządów. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, który uczestniczył w unijnej naradzie powiedział, że najważniejsze jest, by zharmonizować te decyzje z punktu widzenia interesów każdego z państw. „Żeby nie doprowadzono do tego, że będziemy mieli, przekraczając granicę taka mozaikę, jedziemy przez cztery państw i w każdym z nich jest inna strefa czasowa” – powiedział minister Adamczyk. Podkreślił, że celem jest zharmonizowanie działań, by była to decyzja korzystna dla obywateli i by nie komplikowała im życia.
Dyskusja dotycząca likwidacji zmiany czasu będzie się jeszcze toczyć, bo różnic między unijnymi krajami nie udało się do tej pory wyeliminować. Na rezygnacji z przestawiania zegarów zależy państwom na północy i niektórym z Europy Środkowo-Wschodniej, ale już większość państw na południu chce utrzymania status quo.
Dyskusja dotycząca likwidacji zmiany czasu będzie się jeszcze toczyć, bo różnic między unijnymi krajami nie udało się do tej pory wyeliminować. Na rezygnacji z przestawiania zegarów zależy państwom na północy i niektórym z Europy Środkowo-Wschodniej, ale już większość państw na południu chce utrzymania status quo.
IAR/Beata Płomecka/Bruksela / mt