6.1 C
Chicago
środa, 24 kwietnia, 2024

Legia remisuje z Piastem. Lech zebrał łomot od Jagiellonii

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Starcie mistrza z wicemistrzem Polski na remis. Przy Łazienkowskiej nie brakowało sytuacji, ale nikt nie zdołał trafić do siatki. Po porażce z Jagiellonią Białystok 1:4, Lech Poznań umocnił się na… dnie tabeli.

– Mamy nóż na gardle – powiedział po meczu z Koroną Kielce Jasmin Burić, bramkarz Lecha Poznań. Z Bośniakiem nie sposób się nie zgodzić, bo Lech – co niebywałe – gra w tym sezonie jeszcze gorzej, niż przed rokiem, kiedy przez długi czas szorował po dnie tabeli Ekstraklasy. Dziś, po czterech kolejkach ma na koncie zaledwie jeden punkt i jest na dnie Lotto Ekstraklasy.

Mecz z Koroną miał być spotkaniem na przełamanie. Piłkarze Tomasza Wilmana mieli przed tą kolejką tylko punkt więcej od Kolejorza, a w dodatku grali u siebie, co ostatnio jest… atutem gości. Wszystko przez trwający protest kibiców w Kielcach, który sprawia, że trybuny stadionu Korony świecą pustkami.

Lech zaczął odważnie, ale już w szóstej minucie… grał w dziesiątkę. Abdul Aziz Tetteh gonił uciekającego mu Jacka Kiełba i sfaulował go na tyle ostro, że sędzia Piotr Lasyk musiał wyrzucić go z boiska.

– Trudno ocenić mi tę sytuację, bo byłem za daleko. Obaj walczyli o piłkę, a czerwona kartka to interpretacja sędziego – powiedział wymijająco na konferencji prasowej trener Lecha, Jan Urban.

Grający w osłabieniu Lech zdołał jednak wyjść na prowadzenie. Po wymianie kilku podań przed polem karnym gospodarzy, piłka trafiła do Radosława Majewskiego, który próbował strzelać, ale został zablokowany. Na jego szczęście, futbolówka trafiła wprost pod nogi Marcina Robaka, który w sytuacji sam na sam nie dał szans Michalowi Peskoviciowi. Lech złapał wiatr w żagle i pewnośc siebie, ale trzy minuty później… Tomasz Kędziora sfaulował we własnym polu karnym Kena Kallaste. „Jedenastkę” pewnie wykorzystał Łukasz Sekulski i było 1:1.

Do przerwy oba zespoły nie stworzyły sobie stuprocentowej sytuacji, ale po zmianie stron gra w osłabieniu w końcu dała o sobie znać. Pięć minut po wznowieniu gry Jacek Kiełb ładnie zwiódł obrońców Lecha, po czym dośrodkował wprost na głowę Sekulskiego, który trafił na 2:1. Dwadzieścia minut później trzeciego gola dla Korony strzelił kompletnie niepilnowany Miguel Palanca i Kolejorz się poddał.

– Trzeci gol dla gospodarzy praktycznie zakończył mecz. Graliśmy w dziesiątkę i trudno było nam myśleć o pozytywnym rezultacie – mówił po meczu smutny Marcin Robak. Jego zespół przyjął jeszcze jeden cios, kiedy w 79. minucie Rafał Grzelak z dziecinną łatwością doszedł do sytuacji bramkowej i nieatakowany przez nikogo ustalił wynik meczu na 4:1.

– Gdy przychodziłem do Lecha szatnia też była smutna, ale może wtedy było łatwiej wyprowadzić zespół, bo moje przyjście było nowym bodźcem, a wtedy zawsze ta reakcja jest inna. Teraz nie możemy udawać, że wszystko jest OK., bo jeśli tak jest, to dlaczego jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli? – zastanawiał się po spotkaniu Urban.

Identycznym wynikiem, co spotkanie w Kielcach, zakończył się też mecz w Białymstoku. Jagiellonia dosłownie rozjechała Arkę Gdynia, a bohaterami zostali Fedor Cernych i Konstantin Vassiljev.

Już przed przerwą każdy z nich trafił po razie – najpierw Vassiljev wykorzystał podanie Cernycha i huknął jak z armaty, a później sam Litwin sprytnym strzałem podwyższył na 2:0. Po przerwie Cernych wykorzystał kuriozalny błąd obrony Arki i strzelił swojego drugiego gola, a na koniec Vassiljev wykorzystał karnego i było 4:0. W końcówce rozkojarzoną obronę Jagiellonii skarcił Dawid Sołdecki, ale to było wszystko, na co stać było piłkarzy Grzegorza Nicińskiego.

– Popełniliśmy wiele prostych, dziecinnych błędów w defensywie – przyznał szkoleniowiec z Gdyni. – Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy na trudny teren, ale bramki traciliśmy dziś zdecydowanie za łatwo.

– Gratulacje należą się wszystkim zawodnikom, nie tylko tym, którzy zagrali. Swój wkład w zwycięstwo mają też ci, którzy naciskają na pierwszą jedenastkę na treningach – chwalił swoich piłkarzy Michał Probierz.

O sporym szczęściu może mówić Piast Gliwice. W niedzielnym starciu z Legią w Warszawie, to gospodarze byli bliżej zwycięstwa. Gdyby nie świetna postawa Jakuba Szmatuły, warszawianie mogli wygrać nawet kilkoma bramkami.

– Zasługiwaliśmy na zwycięstwo. Dominowaliśmy na boisku, stworzyliśmy wiele sytuacji, ale zabrakło jednego – gola – powiedział trener Legii, Besnik Hasi.

– Mieliśmy dużo szczęścia – przyznał szkoleniowiec Piasta, Jiri Necek. – Pierwsza połowa w wykonaniu Legii była bardzo dobra. Mieliśmy wielki problem w środku boiska, nie byliśmy w stanie ich zastopować. W drugiej połowie zagraliśmy bardziej ofensywnie, ale to Legia była bliżej zwycięstwa.

Po czterech kolejkach Lotto Ekstraklasy, liderem tabeli jest Jagiellonia Białystok, która ma 10 punktów – tyle samo, co Zagłębie Lubin.

Wyniki i strzelcy 4. kolejki Lotto Ekstraklasy:

Jagiellonia Białystok – Arka Gdynia 4:1 (Vassiljev 4, 59 z karnego, Černych 44, 51 – Sołdecki 72)

Cracovia – Wisła Kraków 2:1 (Budziński 2, Szczepaniak 43 – Małecki 88)

Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Górnik Łęczna 2:1 (Jovanović 38 z karnego, Juhar 51 – Szmatiuk 90)

Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 0:0

Korona Kielce – Lech Poznań 4:1 (Sekulski 21 z karnego, 50, Palanca 70, Grzelak 79 – Robak 16)

Zagłębie Lubin – Pogoń Szczecin 1:1 (Janoszka 84 – Drygas 61)

Legia Warszawa – Piast Gliwice 0:0

Tabela:

1. Jagiellonia 4 10 11-3

2. Zagłębie 4 10 9-1

3. Termalica 4 9 7-5

4. Cracovia 4 7 9-5

5. Lechia 4 7 6-4

6. Śląsk 4 6 2-0

7. Arka 4 6 7-6

8. Legia 4 6 4-3

9. Korona 4 5 6-7

10. Piast 4 5 4-7

11. Wisła Płock 3 3 5-6

12. Wisła Kraków 4 3 4-9

13. Ruch 3 3 3-8

14. Pogoń 4 2 3-6

15. Górnik 4 1 3-6

16. Lech 4 1 1-8

 

Kacper Rogacin/fot.Bartek Syta PolskaPress

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520