Jednogłośny wybór Krzysztofa Kwiatkowskiego, prezesa Najwyższej Izby Kontroli na wiceszefa EUROSAI jest tym bardziej prestiżowy, że łodzianin został pierwszym w historii Polakiem tak wysoko umocowanym w tej organizacji . Ale to stanowisko jest nie tylko prestiżowe, płynie z niego realne wzmocnienie pozycji Kwiatkowskiego i NIK w Europie.
– Bardzo się cieszę z decyzji szefów organów kontroli i z zaufania jakim obdarowali mnie osobiście i polski NIK – mówi prezes Kwiatkowski. – Znaczenie EUROSAI jako instytucji, która może wychodzić z inicjatywą kontroli w określonych obszarach, wpływać na ich tematykę, dobór państw do kontroli, czy termin ich realizacji jest niebagatelny. Jeżeli dzięki EUROSAI będziemy mogli zaplanować i zaprosić do kontroli wykorzystania funduszy europejskich więcej państw, to jest to w interesie Polski. Jeżeli efektem takich kontroli będą wnioski do instytucji europejskich, jak te po kontroli czystości rzeki Bug przeprowadzonej w Polsce, Białorusi i Ukrainie, o specjalne fundusze na oczyszczalnie ścieków dla Lwowa, to często rozwiązujemy polskie problemy, których nie można rozwiązać bez współpracy międzynarodowej.
EUROSAI to związek prezesów 50. izb kontroli, urzędów oraz trybunałów obrachunkowych z całej Europy, a także Izraela, Gruzji, Azerbejdżanu, Armenii, Kazachstanu, Turcji a także Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. Kongres odbywa się raz na trzy lata. Przewodniczącym nowego, ośmioosobowego zarządu EUROSAI wybrano Seyita Ahmeta Basa, szefa tureckiego organu kontroli, a kongres odbywał się w tureckim Istambule.
Prezesa NIK wybrano jednogłośnie, mimo iż w Polsce ma na karku śledztwo i zarzuty prokuratorskie o przekroczenie uprawnień, konkretnie wpływania na wyniki konkursów na stanowiska wewnątrz Izby. Sprawa ciągnie się od sierpnia 2014 r., Kwiatkowski składał zeznania w katowickiej prokuraturze kilkukrotnie, jednak akt oskarżenia w tej sprawie jeszcze do sądu nie trafił. Prezes NIK twierdzi, że prawa nie złamał.
(AIP)