1.4 C
Chicago
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Kraków: Ukradł kawę za 337 zł. Spędził w psychiatryku 8 lat, poddawano go elektrowstrząsom. Wywalczył dwa miliony zł odszkodowania

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Z miliona do dwóch mln zł podwyższył we wtorek Sąd Apelacyjny w Krakowie kwotę zadośćuczynienia dla Stanisława B., który na mocy decyzji krakowskiego sądu niezasadnie spędził 8 lat w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku. Mężczyzna domagał się za swoje krzywdy 11 mln zł. Choć wywalczył mniej, to dwa mln zł to rekordowa w polskich realiach kwota odszkodowania.

 

62-latka nie było w sądzie na ogłoszeniu wyroku. Reprezentował go mec. Piotr Wojtaszak. Mówił, że to, co zrobiono jego klientowi w szpitalu na Śląsku, można określić jako tortury. – Poddawano go eksperymentom, by ktoś na tej podstawie mógł napisać kolejną pracę dla studentów. To np. były elektrowstrząsy, które wykonywano aparaturą z 1979 r. Faszerowano lekami w dawkach, które były nieuzasadnione medycznie i ponad stosowaną zwykle miarę – opowiadał. Kwestionował słowa prokurator Lidii Jaryczkowskiej, która nie kryła, że w tym szpitalu panowały trudne warunki i czasami bywało zimno.

 

– Zimno to mało powiedziane. Tam na salach panowała lodowata temperatura – w granicach 5-8 stopni. W umieszczonej tam lodówce była wyższa temperatura – zauważył adwokat. Zwracał uwagę, że jego klient był szykanowany przez personel, zwłaszcza po tym, jak swoją sprawą usiłował zainteresować Rzecznika Praw Obywatelskich i wysyłał do niego pisma z prośbą o interwencję. Stanisław B. nie był kryształową postacią. Miał za drobne kradzieże wyroki sądów z Wrocławia, Warszawy i Pruszkowa. Trafił za kratki, gdy w krakowskim hipermarkecie ukradł 7 paczek kawy. Okazało się, że jest niepoczytalny, więc Sąd Rejonowy dla Krakowa Podgórza w 2008 r. w oparciu o opinię biegłych medyków, zastosował w stosunku do mężczyzny detencję, czyli tzw. środek zabezpieczający w postaci umieszczenia w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym w Rybniku.

 

Stanisław B. przebywał w nim do lutego 2016 r. Wyszedł na wolność dzięki decyzji Sądu Najwyższego, który rozpoznał kasację wniesioną przez RPO na korzyść mężczyzny. Sąd Najwyższy bardzo krytycznie wypowiedział się wówczas o postępowaniu krakowskiego sądu rejonowego, bo nie było podstaw, by wobec Stanisława B. stosować najsurowszy środek zabezpieczający. Mógł być leczony w inny sposób, a nie w psychiatryku. Co więcej – nadzór sądu nad wykonaniem tej decyzji był iluzoryczny. Kilkukrotnie przedłużano pobyt mężczyzny w szpitalu, bo biegli przedstawiali sądowi lakoniczną i powielaną opinię, że na wolności może stwarzać zagrożenie. Późniejsza opinia psychiatrów z Instytutu Ekspertyz Sądowych wprost wskazywała, że mężczyzna nie powinien być w psychiatryku, nie powinien tam być poddawany elektrowstrząsom i nie musiał przyjmować tak ogromnych dawek leków. Jego stan zdrowia był stabilny, nie miał ataków, które wymagałyby izolacji, nie stwarzał te zagrożenia dla innych i dla siebie.

 

Gdy w 2016 r. Stanisław B. opuścił szpitalne mury dzięki prawnemu wsparciu mec. Wojtaszaka, zaczął domagać się pieniędzy za niesłuszne skazania. Trzy takie procesy już wygrał – otrzymał ponad 200 tys. zł odszkodowania. Za bezzasadną izolację w Rybniku domagał się rekordowego zadośćuczynienia w wysokości 11 mln zł. Argumentował, że stracił tam najlepsze lata życia. Nie założył rodziny, choć przed izolacją miał narzeczoną. – Uprawiał sport, jeździł po Europie, dawał lekcje tenisa, był oczytany, udzielał się społecznie – wyliczał mec. Wojtaszak.

 

Nie krył, że w 2013 r. zmieniły się przepisy. Czyn, za który odpowiadał jego klient przed sądem, nie był już przestępstwem kradzieży, a jedynie wykroczeniem. – Ale żadna z instytucji nie zajęła się sprawą i Stanisław B. jeszcze kolejne trzy lata siedział w szpitalu – mówił adwokat. Sąd Okręgowy w Krakowie podzielił argumenty wnioskodawcy i przyznał mu milion złotych za krzywdę. Apelację od tego wyroku złożyli obrońca i oskarżyciel publiczny. Prokurator Lidia Jaryczkowska na sali rozpraw przekonywała, że Stanisław B. dopiero w Rybniku został poddany leczeniu, a stosowane tam metody mieściły się w granicach dopuszczalnych w terapii. – Gdy pacjent odmówił elektrowstrząsów, bo źle się po nich poczuł, to odstąpiono od ich stosowania. Ze szpitala wyszedł w lepszym stanie, niż gdy tam trafił – zauważyła prokurator. Jej zdaniem sprawa zadośćuczynienia powinna być jeszcze raz rozpoznana przez sąd I instancji, a przyznana kwota miliona zł została ”przeszacowana”.

 

Mec. Wojtaszak replikował, że opinia biegłych wskazywała na błędy medyków z Rybnika, a jego klient dopiero teraz układa sobie życie, korzysta z dobrowolnej pomocy lekarza i stosuje się do jego zaleceń. – Na szczęście gehenna Stanisława B. się skończyła, choć jego bliscy widzą, że teraz jest smutny, wycofany i w złej kondycji psychicznej – podkreślał. Sąd Apelacyjny w Krakowie podzielił część argumentów adwokata i podwyższył kwotę zadośćuczynienia do 2 mln zł. Sędzia Krzysztof Marcinkowski zwracał uwagę, że państwo musi ponosić odpowiedzialność za swoje instytucje. – O tym jak funkcjonował szpital niech świadczy fakt, że Stanisławowi B. odmawiano nawet podawania wody, by „mu się leki z ciała nie wypłukały” – mówił sędzia. Wyrok jest prawomocny.

 

aip

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520