2.6 C
Chicago
piątek, 29 marca, 2024

Kraków: Gwałciciel zaatakował po raz drugi, prokurator chce dla niego 12 lat więzienia

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Kary 12 lat więzienia zażądał prokurator dla Jana R. oskarżonego o gwałt na studentce poznanej w klubie w centrum Krakowa. Do wykorzystania seksualnego dziewczyny doszło w styczniu ub.r. Mężczyzna już odsiedział 5 letni wyrok za gwałt ze szczególnym okrucieństwem na Ukraince, którą napadł i wykorzystał w 2002 r. Teraz czeka go kolejne skazanie.

To miało być zwykłe wyjście do klubu na krakowskim Kazimierzu, ale dla 19-latki skończyło się fatalnie. Okazało się, że ten miły pan, który stawiał jej drinki był w przeszłości karany za gwałt ze szczególnym okrucieństwem. Dziewczyna do końca nie jest pewna, jak przebiegał rozwój wypadków z tamtego wieczoru. Pamięta wizytę w lokalu, interesującą rozmowę z 52-latkiem, który nie był nachalny, zaczepny i agresywny. Pewnie dlatego zgodziła się pójść z nim do jego mieszkania. Potem już nie kontrolowała sytuacji, a stan upojenia alkoholem był na tyle duży, że nie była w stanie się obronić, gdy gospodarz mieszkania zaczął ją gwałcić. Następnego dnia rano zgłosiła w komisariacie na ul. Lubicz, że została wykorzystana seksualnie przez nieznanego jej mężczyznę.

 

Po kilku dniach Jan R. został zatrzymany i aresztowany. Urodził się w Miechowie, wtedy w 2002 r. był już po rozwodzie i miał dorastające dziecko. Był dyscyplinarnie zwalniany z roboty za picie alkoholu. Potem dorabiał jako operator wózków widłowych w znanej krakowskiej firmie z branży kosmetycznej. Był lubiany, nie nadużywał alkoholu, pomagał innym, gdy była taka potrzeba. Galyna była w Polsce od dwóch miesięcy, córka dołączyła do niej cztery dni wcześniej. Potrzebowały gotówki, dobrej pracy i ludzkiego traktowania. Niestety trafiły na Jana R. Mówił, że za dzień pracy przy zbiorze truskawek daje 50 zł. Zgodził się wziąć tylko Tatianę, bo twierdził, że już wcześniej zatrudnił dwie Polki i jedną Ukrainkę.

 

Przedstawił się jako Andrzej Błaszczyk i gdy Galyna chciała, by pokazał swój dowód osobisty wykręcił się, że go nie ma przy sobie. Ukrainki naiwnie uwierzyły, że da im zarobić. Matka straciła czujność pozwoliła córce pojechać samej z nieznanym mężczyzną. Poszli na dworzec, stamtąd busem pod Kraków. Później pieszo zmierzali w kierunku posesji Jana R. Nieoczekiwanie zadał cios w twarz 20-latki. Wzywała pomocy, broniła się, ale był silniejszy i siłą ściągał jej ubranie. Próbował wciągnąć do opuszczonego budynku przy drodze. Stawiała opór, ale groził jej śmiercią. Ciągnął za włosy, bił pięścią i kilka razy gwałcił aż nie miała siły się bronić, dusił, wyrwał włosy z głowy, katował, groził, że użyje noża, straszył utopieniem w studni. Gdy zmęczony usnął po sześciu godzinach wykorzystywania dziewczyny uciekła na golasa. Jan R. nie przyznał się do winy i opowiadał, że nie pamięta przebiegu zdarzenia. Sąd uwierzył w wersję pokrzywdzonej.

 

Tym bardziej, że podała wiarygodne szczegóły. Choćby to, że do gwałtu doszło w opuszczonej budzie należącej do wujka Jana R. Wiedziała o tym od sprawcy. Biegł seksuolog wypowiedział się, że dokonany gwałt był typu psychopatycznego. Stwierdził też, że oskarżony popełniając przestępstwo miał ograniczoną poczytalność. Sąd Okręgowy w Krakowie skazał Jana R. na 3 lata więzienia za gwałt i nakazał zapłatę 5 tys. pokrzywdzonej. Z taką karą nie zgodziła się prokuratora i w apelacji domagała się 6 lat pozbawiania wolności. Sąd Apelacyjny w Krakowie podwyższył Janowi R. wymiar kary do 5 lat więzienia. Przyjął, że oskarżony dopuścił się gwałtu ze szczególnym okrucieństwem.

 

aip

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520