W Holandii kończy się eldorado gazowe. W ubiegłym roku rząd na wydobyciu surowca zarobił 2 miliardy 400 milionów euro – prawie 3 miliardy euro mniej niż w roku 2015. To najniższy wpływy od ponad 30 lat.
Według holenderskiego urzędu statystycznego, mniejsze zyski państwa to efekt obniżenia poziomu wydobycia gazu z powodu zagrożenia trzęsieniem ziemi. Dodatkowo ważną rolę odegrały niższe ceny „błękitnego paliwa”. W ubiegłym roku spadły one o połowę w porównaniu do roku 2013 roku. Wtedy to dochody z pozyskanego surowca finansowały 5 procent budżetu państwa, obecnie niespełna jeden procent.
Już ponad pięćdziesiąt lat Holandia wydobywa gaz ziemny z jednego z największych na świecie złóż – Groningen. Jest ono jednak w większości już wyeksploatowane. Holenderski rząd w ubiegłym tygodniu podjął decyzję o kolejnym ograniczeniu wydobycia o 10 procent. Od lat domaga się tego część mieszkańców regionu, bo północną część kraju nawiedzają niewielkie trzęsienia ziemi, które niszczą infrastrukturę i powodują pęknięcia ścian domów.
Gaz wydobywany w Groningen to jednak nadal prawie 10 procent zużywanego surowca w całej Unii Europejskiej. Od lat rosyjski Gazprom przekonuje, że odpowiedzią na kończące się zasoby gazu w Europie powinno być zwiększenie importu ” błękitnego paliwa” z Rosji.
Brytyjsko – holenderski koncern Shell jest jednym z udziałowców projektu budowy drugiej nitki gazociągu Nord Stream 2. Przeciwko tej kontrowersyjnej inwestycji na dnie Bałtyku protestuje kilkanaście państw w tym Polska.
(IAR)/Tomasz Majka, Fot. Dreamstime.com