W drugim meczu pierwszej rundy Play-Off Pucharu Stanley’a Chicago Blackhawks ponownie przegrali z Nashville Preadtors we własnej hali 0 – 5.
Po wpadce w pierwszym meczu i porażce mimo całkiem niezłej gry, wszyscy kibice Blackhawks spodziewali się, że gra ich pupili powróci do normy.
Niestety poza fragmentami drugiej tercji, Blackhawks grali dokładnie tak samo jak w Wielki Czwartek. Popełniali mnóstwo prostych błędów, niecelnie podawali, mieli problemy z przyjęciem krążka i przede wszystkim nie byli w stanie znaleźć sposobu na przełamanie bardzo uważnie grającej defensywy Predators.
Goście ustawili mecz pod siebie zdobywając bramkę w 4 minucie pierwszej tercji po trafieniu Ryan’a Ellis’a. Podobnie jak w czwartkowym meczu Predators po objęciu prowadzenia narzucili swoje warunki gry. Wczoraj jednak nie poprzestali na jednej bramce.
W trzeciej minucie drugiej tercji na 2 – 0 podwyższył Henry Zolnierczyk. W trzynastej, było już 3 do zera po golu Colton’a Sissons’a.
Teoretycznie, 20 minut trzeciej tercji powinno wystarczyć na odrobienie nawet trzybramkowej straty. Blackhawks rozpoczęli z animuszem kreując kilka dobrych, ale niewykorzystanych okazji do zdobycia gola. Podobnego problemu nie mieli goście. W 14 minucie czwartą bramkę zdobył Ryan Johansen, a na półtorej minuty przed końcem meczu, kiedy Czarnym Jastrzębiom puszczały już nerwy i częściej niż o hokeju myśleli o boksie, podczas Power Play, ostatniego gola dla Nashville zdobył Kevin Fiala.
Po rozegraniu 2 spotkań, Blackhawks przegrywają 0 – 2. Na najbliższe dwa mecze rywalizacja przenosi się do Nashvill gdzie w poniedziałek i czwartek zostaną rozegrane mecze numer 3 i 4.
Red. Łukasz Dudka