Kilka tysięcy galonów radioaktywnych odpadów wyciekło w miniony weekend na terenie wchodzącego w Projekt Manhattan kompleksu w Hanford w stanie Waszyngton, około 180 mil na południowy wschód od Seattle.
Wyciek zauważono w niedzielę. Sam fakt nie był zaskoczeniem – wyciek ze zbiornika AY-102 trwa od 2011 roku – ale nie spodziewano się, że wydostanie się aż tyle odpadów. Szacuje się, że to od 3 tysięcy do 3,5 tysiąca galonów.
Stanowy Departament Ekologii podkreślił, że nic nie wskazuje na to, żeby radioaktywne materiały przedostały się do środowiska i stanowiły jakiekolwiek zagrożenie dla mieszkańców. Były pracownik z Hanford twierdzi jednak, że sprawa jest dużo poważniejsze, niż informują władze.
– To katastrofalna sytuacja. To prawdopodobnie największy incydent w historii tego miejsca – oświadczył Mike Geffe.
Powód, dla którego wyciek był tak duży, nie jest jasny. Sytuacja na miejscu jest zbyt niebezpieczna, aby można było tam posłać pracowników w celu wyjaśnienia problemu.
Projekt Manhattan to program naukowo-badawczy zmierzający do konstrukcji i produkcji bomby atomowej. Zapoczątkowany został w 1942 roku na polecenie prezydenta Roosevelta. Tzw. Hanford Site otwarto w 1943. Funkcjonował tam Reaktor B – pierwszy na świecie tak duży reaktor produkujący pluton. Pierwiastek chemiczny, który tam wytwarzano, został wykorzystany w pierwszych bombach atomowych, a także w bombie Fat Man, którą zdetonowano nad Nagasaki.
(mcz)