Augustus Sol Invictus z Florydy, który ubiega się o mandat senatora, przyznał, że zabił kiedyś kozę i wypił jej krew.
Była to część pogańskiego rytuału. W 2013 roku Invictus wybrał się w wędrówkę ze swojego domu na Florydzie na pustynię Mojave, gdzie przez tydzień pościł. Po powrocie do domu zabił zwierzę.
– Tak, złożyłem ofiarę z kozy. Wiem, że wielu Amerykanom może to się wydać dziwne. Poświęciłem zwierzę dla boga dzikości. Tak, potem wypiłem krew kozy – oznajmił członek Partii Libertariańskiej.
Adrian Wyllie, przewodniczący florydzkiego oddziału partii, stanowczo potępił Invictusa. – To samozwańczy faszysta, który chce drugiej wojny domowej. Dla kogoś takiego nie ma miejsca w naszej partii – stwierdził.
Invictus odpowiada, że Wyllie prowadzi przeciwko niemu kampanię oszczerstw. Przyznał, że choć popierają go biali supremacjoniści, nie jest rasistą.
Augustus Sol Invictus nie jest prawdziwym nazwiskiem 32-letniego prawnika. W języku łacińskim słowa teoznaczają „Majestatyczne Słońce Niezwyciężone”. Polityk nie zdradza swoich prawdziwych personaliów.
(łd)