Kalifornia walczy z coraz poważniejszymi skutkami trwającej od czterech lat suszy. Najnowsze badania geologiczne wskazują na kolejny problem. Stan się …zapada.
Brzmi to jak scenariusz kiepskiego filmu katastroficznego. Kalifornia, a szczególnie jej środkowa część, zapada się coraz szybciej. Tempo obniżania się gruntu wynosi miejscami pół metra rocznie. Bywa i gorzej – niewielkie, farmerskie miasteczko Stratford zapadło się w ciągu ostatnich trzech lat o 25 metrów.
Mówi się o „tonącym stanie”, choć przyczyną zjawiska jest brak, a nie nadmiar wody.
Opady są minimalne, co powoduje uszczuplenie zasobów wód gruntowych. Rolnicy pompują więc coraz więcej z coraz głębiej kopanych studni, by mieć czym nawadniać pola.(…) I są coraz bardziej zaniepokojeni. „Cała dobra woda jest zużywana, a Matka Natura nie radzi sobie z dostarczaniem nowej” – mówi Gary Lallabee.
Zjawisko zapadania się jest znane kalifornijskim naukowcom od zeszłego stulecia. Nigdy jednak problem nie był tak poważny. Szacuje się, że naprawy, związane z powstawaniem rozpadlin i pęknieć, będą kosztować dziesiątki milionów dolarów.
Dla Polskiego Radia FM, z San Francisco, Magda Gacyk/jj