Fala krytyki spłynęła na Johnny’ego Deppa przy okazji wizyty aktora na prywatnym pokazie filmu „Black Mass” w Brookline w Massachusetts.
Depp, który wciela się w filmie w rolę słynnego bostońskiego gangstera Jamesa „Whitey” Bulgera, stwierdził na czerwonym dywanie, że pomimo wszystkich zbrodni w Bulgerze jest inna, bardziej ludzka strona. Swoim komentarzem hollywoodzki gwiazdor ozwścieczył Billa St. Croixa, którego 26-letnia siostra w 1985 roku padła ofiarą gangstera.
– Ciekawe, jak Johnny Depp by się czuł, gdyby ktoś udusił jego siostrę i pochował w piwnicy z dwoma innymi ciałami. Nie ma niczego ludzkiego w Bulgerze. Depp powinien się wstydzić. To był bardzo głupi komentarz – stwierdził.
Wtóruje mu Patricia Donahue. W 1982 roku Bulger zastrzelił jej męża. – Uważam, że Depp powinien najpierw porozmawiać z rodzinami ofiar albo przeczytać dokumenty z postępowania, aby przekonać się, jak czuły się ofiary i jakim naprawdę człowiekiem jest Bulger. To ludzie, którzy zginęli, byli ludzcy, nie Bulger. On jest psychopatą – powiedziała.
Skrytykowała też Deppa za inną wypowiedź, w której aktor stwierdził, że w pewien sposób cieszył się, że Bulgera tak długo nie udawało się złapać. – To nie Hollywood, to prawdziwe życie. Jak można się cieszyć, że ktoś, kto zabił tylu ludzi, pozostaje na wolności? – oznajmiła.
„Black Mass” wejdzie do amerykańskich kin w piątek. Polska premiera 9 października.
(jj)