12.9 C
Chicago
wtorek, 16 kwietnia, 2024

Jest wyrok dla pedofila w sutannie. Zamiast do więzienia trafi on na leczenie

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Zapadł wyrok w głośnej na Podhalu sprawie księdza Mariusza W. – byłego wikarego nowotarskiej parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa który sam siebie określał jako „kapelan dzieci i młodzieży”. Duchowny, który jakiś czas temu przyznał się do molestowania przynajmniej 9 dziewczynek usłyszał wyrok 2,5 roku pozbawienia wolności. Okresu tego nie spędzi jednak w zakładzie karnym, a ośrodku terapeutycznym.

– Wyrok jaki zapadł mówi, że ksiądz Mariusz W. został pozbawiony wolności na okres 2,5 roku – mówi sędzia Bogdan Kijak, rzecznik Sądu Okręgowego w Nowym Sączu. – Karę spędzi jednak w systemie terapeutycznym. Dodatkowy po wyjściu z tego zakładu trafi do ośrodka stosującego metody leczenia dla osób z zaburzeniem seksualnym. W tym drugim miejscu będzie tak długo aż lekarze uznają, że nie ma już tych zaburzeń (czytaj nie czuje pociągu seksualnego do dzieci – przyp. red.). Jak dodaje sędzia Kijak dodatkowo ksiądz ma zakaz zbliżania się na odległość mniejszą jak 5 metrów i zakaz kontaktowania się w jakiejkolwiek formie (przez najbliższe 7 lat) ze swoimi ofiarami. Sąd dożywotnio zakazał mu też pracy z dziećmi a także przez najbliższe 15 lat zakazał zbliżania się do jakiegokolwiek dziecka czy nastolatka (do lat 18) na odległość mniejszą jak 2 metry.

 

Choć historia pedofila jest bulwersująca wyszła na światło dzienne przez zwykły przypadek. W grudniu 2016 roku wychowawczyni jednej z V klas (chodzą do niej dziewczynki) w Szkole Podstawowej nr 2 w Nowym Targu rozpoczyna godzinę wychowawczą. W jej trakcie mówi o pedofilii. Nagle rękę podnosi kilka dziewczynek. Stwierdzają, że wszystko, o czym właśnie mowa, robił z nimi niedawny katecheta – ks. Mariusz W. Molestowania miał się dopuścić podczas wycieczek, m.in. na basen, do parku linowego, czy w góry, gdzie zabierał dzieci z parafii.

 

O wszystkim szkoła poinformowała prokuraturę, a ta rozpoczęła śledztwo. Najpierw przesłuchano dzieci (początkowo aż 22 dziewczynki mówiły o tym, że padły ofiarą zboczeńca). Później wezwano do prokuratury księdza. Ten musiał na przesłuchania dojeżdżać z Krakowa, gdzie przeniesiono go jeszcze zanim afera wyszła na jaw. Po pół roku duchowny usłyszał prokuratorskie zarzuty, ale dalej pozostawał na wolności. Jedyne co mu ją ograniczało to konieczność meldowania się co dwa tygodnie na komisariacie policji. Ostatecznie gdy proces ruszył ksiądz najpierw wszystkiemu zaprzeczał by ostatecznie przyznać się do stawianych mu zarzutów.

 

Mariusz W. według naszej wiedzy cały czas jest księdzem. Nie pracuje jednak już w parafii na Osiedlu Oficerskim w Krakowie (tu mieszkał gdy stawiano mu zarzuty) tylko przebywa w jednym z klasztorów. Kuria krakowska przeprowadziła w jego sprawie własne dochodzenie. – Po zakończeniu kanonicznego dochodzenia wstępnego dokumentacja z tym związana została przesłana do Kongregacji Nauki Wiary w Watykanie zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami kanonicznymi -informował nas kilka miesięcy temu Przemysław Radzyński z biura prasowego krakowskiej kurii. – Dla wyroku sądu kościelnego kluczowe znaczenie będzie miał wyrok przed sądem świeckim – twierdził wówczas kościół.

Red. AIP

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520