Znany aktor Jerzy Stuhr oraz reportażysta Mariusz Szczygieł mieli rację w sporze ze Skarbem Państwa odnośnie smogu. Sąd przyznał im w sumie 25 tys. złotych. Pieniądze trafią na cele charytatywne.
Sąd przychylił się do argumentów skarżących się na smog na terenie Polski. W trakcie rozpraw Jerzy Stuhr twierdził w sądzie w czasie składania zeznań w tej sprawie, że z powodu zanieczyszczenia powietrza ma problemy z gardłem i górnymi drogami oddechowymi. Dodał, że ponieważ przechodził chorobę nowotworową, jest teraz w grupie podwyższonego ryzyka.
– Odczuwam coraz większy trud z wykonywaniem swojego zawodu. Z trudem czasem udaje mi się dokończyć spektakl – mówi aktor. Dodaje, że problemy zdrowotne są przyczyną sytuacji stresujących w jego życiu zawodowym. Przejmuje się tym, że wychodzi na scenę do występów przed publicznością ze świadomością, że może go spotkać napad kaszlu. To powoduje dyskomfort w pracy. A odmówić udziału w spektaklu nie może nawet wtedy, gdy jest ogłoszony alarm smogowy. – Ludzie przecież zapłacili za bilety. Nie ma wyjścia. Trzeba wyjść i grać. Nawet zwolnienia lekarskie wkładamy do kieszeni, żeby nie robić kłopotów np. w telewizji – tłumaczy Stuhr domaga się od Skarbu Państwa wpłacenia 20 tys. zł na konto fundacji pomagającej dzieciom cierpiącym na choroby onkologiczne.
Z kolei dziennikarz Mariusz Szczygieł oznajmił przed sądem, że smog ogranicza jego prawa osobiste. Wyjaśnił, że choć bardzo ceni aktywny tryb życia, to z powodu zanieczyszczenia powietrza przez znaczną część roku nie może uprawiać sportu na świeżym powietrzu i jest zmuszony przez cały rok ćwiczyć w klubie fitness. Konsultant medyczny Tomasz Sadlik z Krakowa wypowiadał się w podobnym tonie. Zaznacza, że instytucje państwowe wprowadzają obywateli w błąd co do zanieczyszczenia środowiska i nie podejmują stosownych działań mających poprawić jego stan. Domaga się od Skarbu Państwa 10 tys. zł z przeznaczeniem na jedną z fundacji.
aip