Wiktor Janukowycz twierdzi, że ma dowody na to, kto strzelał do osób demonstrujących na kijowskim Majdanie. Poszukiwany międzynarodowymi listami gończymi, obalony prezydent Ukrainy mówił o tym na konferencji prasowej w Rostowie nad Donem.
Janukowycz, za pomocą łączy wideo, miał zeznawać jako świadek w procesie dotyczącym wydarzeń z 2014 roku, ale sąd w Kijowie przeniósł rozprawę na 28 listopada. Dlatego były ukraiński przywódca, nie chcąc naruszać procedur procesowych, nie ujawnił jakie ma dowody w tej sprawie. Pokazał jedynie dziennikarzom zgromadzonym w Rostowie trzy tomy dokumentów, które jak oświadczył zawierają materiał dowodowy. Poproszony przez ukraińskich korespondentów o ocenę swojego zachowania w trakcie najtrudniejszych dla państwa dni, o ucieczkę z kraju i wywiezienie majątku, Janukowycz oświadczył, że doniesienia na jego temat są „zbudowane na kłamstwach”. Dodał, że jedyne co ma sobie do zarzucenia to fakt, iż nie miał odwagi, aby ogłosić stan wojenny i wyprowadzić wojsko na ulice. Jak zaznaczył, obawiał się wybuchu wojny domowej.
Zapytany przez ukraińskich dziennikarzy o rosyjska okupację Krymu odparł, że źle się stało i nazwał aneksję „rezultatem prowokacji Majdanu”. Obalony prezydent przyznał, że na razie nie rozważa możliwości powrotu do kraju.
Wiktor Janukowycz jest ścigany przez ukraiński wymiar sprawiedliwości za przestępstwa przeciwko narodowi i państwu. Figuruje na międzynarodowej liście osób poszukiwanych przez Interpol za: korupcję, malwersacje i nadużycie władzy. Obalony prezydent od ponad dwóch lat ukrywa się w Rosji.
Maciej Jastrzębski,Moskwa, Fot. Twitter.com