Zaledwie trzy sety rozegrał Jerzy Janowicz w tegorocznym turnieju tenisowym Australian Open
w Melbourne. W I rundzie łodzianin przegrał z rozstawionym z numerem 10 Amerykaninem Johnem Inserem 3:6, 6:7, 3:6.
Janowicz miał pecha w losowaniu, bo po kilku tygodniach leczenia kontuzji rozpoczął sezon z zawodnikiem notowanym na 11. miejscu w rankingu ATP. Wprawdzie niektórzy eksperci prorokowali, że styl gry Insera, oparty na atomowym serwisie i mocnych returnach, a więc podobny do tego, jaki preferuje „Jerzyk”, jest w tej sytuacji korzystny, bo w meczu nie będzie wielu długich wymian, to jednak rzeczywistość okazała się brutalna. Polak nawiązał walkę tylko w drugim secie, a w zasadzie po prostu nie dał się w nim przełamać i doprowadził do tie-breaka. W nim Amerykanin popełnił mniej błędów i wygrał 9-7. Mecz trwał godzinę i 44 minuty.
Łodzianin zostaje w Australii, gdyż czeka go jeszcze występ w deblu z Mariuszem Fyrstenbergiem.
W trwającym turnieju singlowym Wielkiego Szlema pozostała nam więc już tylko Agnieszka Radwańska, która w środę w meczu drugiej rundy zmierzy się z Kanadyjką Eugenie Bouchard.
Krzysztof Kawa