Dżihadyści z Państwa Islamskiego traktują ludność cywilna, która pozostała w irackim mieście Faludża jako żywe tarcze, które mają ich chronić przed spodziewanym w każdej chwili szturmem sił rządowych Iraku. Chodzi o 50 tysięcy zakładników.
Informację podaną przez brytyjskie gazety, które powoływały się na źródła wywiadowcze oficjalnie potwierdził iracki minister obrony.
Pułkownik Steve Warren, rzecznik sił koalicji, którym przewodzą Stany Zjednoczone powiedział, że terroryści trzymają w garści ludność cywilna jako zakładników i chowają się za nimi. Dodał on, iż w ostatnim czasie siły koalicji odniosły duży sukces zabijając lidera dżihadystów w Faludży Mahera al-Bilawiego.
Faludża jest jednym z ostatnich, obok Mosulu bastionem Państwa Islamskiego w Iraku. Odbicie tych miast przez siły rządowe byłoby przełomem w walce z dżihadystami.
Zdaniem irackiego ministra obrony Faludża jest już niemal całkowicie otoczona przez siły Iraku, miasto kontrolowane jest przez dżihadystów od stycznia 2014.
– Podchodzimy pod Faludżę, jednak spowalnia nasze działania obecność ludności cywilnej, którą nawoływaliśmy do jak najszybszego opuszczenia tego miasta – mówił iracki brygadier Rasool Yahya.
Jak podają źródła oenzetowskie w ostatnim tygodniu udało się uciec z miasta kilkuset osobom, ale ci którzy pozostali, a ma ich być nawet około 50 tysięcy są zakładnikami dżihadystów. Tych ostatnich ma być w mieście około dwa tysiące. Faludża nie dostaje z zewnątrz żadnej pomocy, dochodzi tam, jak twierdzą zachodnie źródła do przypadków śmierci z głodu.
Nie brakuje jednak głosów, głównie sunnitów, którzy są w tym mieście, iż wolą oni rządy Państwa Islamskiego, gdyż czują się zmarginalizowani przez szyitów, którzy dominują we władzach Iraku.
TS/Kazimierz Sikorski(aip)