IPN nie wyklucza wszczęcia śledztwa w sprawie zaginionych w 1945 roku Włochów. Na razie ustalił, co się stało z jednym z nich
Chodzi o 61 włoskich żołnierzy, którzy internowani przez Niemców w Grecji trafili do Koszalina, gdzie pracowali na przełomie lat 1944/1945. Najprawdopodobniej część z nich została zamordowana przez sowieckie wojska i spoczywa w nieznanym masowym grobie na terenie cmentarza komunalnego. Jakiś czas temu tematem zainteresował się włoski profesor Ettore Deodato, a obszerną publikację o zaginionych żołnierzach zamieścił włoski dziennik Il Quotidiano di Puglia. Teraz ponownego wszczęcia umorzonego w 2007 roku śledztwa nie wyklucza prokurator Krzysztof Bukowski z koszalińskiego oddziału IPN. W tej chwili – po naszych publikacjach i poszukiwaniach prowadzonych w Polsce i we Włoszech przez profesora Deodato – prowadzi on czynności sprawdzające, czy nowe fakty, które się pojawiły, uzasadniają powrót do śledztwa. Między innymi okazało się, że jeden z włoskich żołnierzy z koszalińskiej listy – Mario Menato – nie wrócił nigdy do ojczyzny, został w Polsce i zmarł w Koszalinie w 1967 roku na raka płuc. – To bardzo ciekawy wątek, który potwierdza tezę, że Włosi, którzy w marcu ruszyli do Gdańska po spotkaniu z sowieckami wojskami rozproszyli się. Część z nich zginęła w wyniku ostrzału i spoczęła w koszalińskim grobie, część przedostała się do Włoch, a na pewno przynajmniej jeden z nich, z niewiadomych przyczyn, został w Koszalinie na zawsze. Niestety, na tę chwilę nie wiemy nic o jego losach z końca wojny, do końca życia nie ożenił się, nie wiadomo, czy miał dzieci. Na razie sprawdzamy więc, czy starsi mieszkańcy Konikowa i Niekłonic, gdzie Menato mieszkał, wiedzą coś na jego temat. I między innymi od tego, czego się dowiemy, uzależniam decyzję o wszczęciu śledztwa. Na ten moment jest to prawdopodobne – mówi prokurator Bukowski
Piotr Polechoński (aip), foto: muzeum w Koszalinie