Poseł PiS Marcin Horała powiedział, że nie sądzi, by Zjednoczona Prawica poparła projekt ustawy Lewicy o likwidacji limitu 30-krotności składek na ZUS. Wyjaśnił, że jego założenia są wątpliwe do spełnienia. Projekt zakłada m. in. wprowadzenie emerytury maksymalnej oraz ustalenie emerytury minimalnej na poziomie 1600 zł.
We wtorek Marcin Horała, jako poseł-wnioskodawca, wycofał projekt PiS, który zakładał likwidację limitu 30-krotności od 2020 roku. W Sygnałach Dnia wyjaśnił, że ta decyzja była podyktowana m. in. brakiem sejmowej większości.
„Projekt ten wzbudził dużo kontrowersji, również w łonie Zjednoczonej Prawicy – Porozumienie pana Gowina było przeciwne, zanosiło się, że nie będzie porozumienia wokół tej ustawy, nie było większości w Sejmie dla niej, toteż dlatego ją wycofaliśmy. Żyjemy w wolnym kraju, nie da się ludzi zmusić, mają swoje poglądy, może to jakaś moja porażka pedagogiczna, jako przedstawiciela wnioskodawców, że nie przekonałem kolegów z Porozumienia” – podkreślił poseł Horała.
Projekt PiS zakładał, że po zniesieniu limitu 30-krotności, do budżetu państwa mogło wpłynąć dodatkowe 7 miliardów złotych. Przeciwne zniesieniu limitu 30-krotności składek na ZUS było Porozumienie Jarosława Gowina – koalicjant PiS. Pomysłowi sprzeciwiały się także PSL-Koalicja Polska, Konfederacja oraz Koalicja Obywatelska.
Limit 30-krotności składek na ZUS oznacza, że ktoś, kto w ciągu roku zarobi więcej niż 30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce, nie musi opłacać składek na ZUS. W tym roku limit wynosi 11 912 złotych brutto miesięcznie, czyli niespełna 143 tysiące złotych rocznie.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/PR1, wczesn./Wj/dw