Śledczy w hrabstwie Broward na Florydzie próbują rozwikłać zagadkę tragicznej śmierci pasażera luksusowego statku rejsowego, którzy rzucił się do wody i zniknął w otchłani. Według władz zrobił to w wyniku kłótni ze swoim mężem. Wdowiec twierdzi jednak, że powód był zupełnie inny i miał związek z dyskryminacją, która dotknęła jego partnera.
W piątek około godziny 4 nad ranem statek Oasis of the Seas znajdował się mniej więcej 17 mil od wysp Turks i Caicos. Wtedy właśnie 31-letni Bernardo Garcia Teixeira wyskoczył z balkonu na siódmym piętrze i zatrzymał się na konstrukcji przewożącej szalupę. Złapał się jej rękoma, podczas gdy personel próbował go uratować. Chwilę później mężczyzna wpadł do wody. Jego ciała do tej pory nie odnaleziono.
Okoliczności wypadku wciąż nie są jasne. Biuro szeryfa hrabstwa Broward przeanalizowało zapis wideo i stwierdziło na tej podstawie, że pomiędzy małżeństwem doszło do kłótni. Teixeira zagroził ponoć, że wyskoczy za burtę. Jego mąż, Erik Elbaz, zapewnia jednak, że ta wersja jest niezgodna z prawdą. Jak mówi, Teixeira był zdenerwowany przytykami na temat jego orientacji seksualnej. – To, co się wydarzyło, to bezpośredni rezultat homofobicznego zastraszania Erika i Bernarda – przekonuje adwokat wdowca.
Sprawa jest w toku, tymczasem odpowiedzialna za rejs spółka Royal Caribbean stanowczo odparła zarzuty, jakoby członkowie załogi użyli siły i dopuścili się fizycznego kontaktu z którymkolwiek z mężczyzn. Podkreślono też, że nic nie dało się zrobić, aby zapobiec tragedii.
(łd)