Podczas czwartkowego przesłuchania przed Kongresem gubernator Michigan Rick Snyder obwiniał karierowiczów z Waszyngtonu i własnego stanu za kryzys wodny we Flint.
Mieszkańcy zamieszkiwanego przez około 100 tysięcy osób miasta przez ponad rok byli skazani na skażoną ołowiem wodę płynącą z kranów. Zawyżony poziom tego pierwiastka we krwi, mogący prowadzić do problemów psychicznych, wykryto u co najmniej 221 dzieci i 104 dorosłych.
W czwartek Snyder kilkukrotnie przeprosił. – Nie ma dni lub nocy, kiedy nie myślę o tej tragedii – o pytaniach, które powinienem był zadać, o odpowiedziach, których powinienem był zażądać – stwierdził.
Niektórzy legislatorzy jasno mówili, że gubernator powinien się podać do dymisji. Do rezygnacji wzywano też Ginę McCarthy, przewodniczącą Agencji Ochrony Środowiska (EPA). Ta z kolei podkreślała, że odpowiedzialność za kryzys spoczywa na barkach stanowych władz, ponieważ podczas kryzysu Flint znajdowało się pod rządami stanu. Przyznała jednocześnie, że EPA powinna działać bardziej zdecydowanie w zakresie testowania wody we Flint, ale odmówiła złożenia osobistych przeprosin. – Nie stałam wtedy na czele agencji – oświadczyła.
Przesłuchanie trwało przez blisko cztery godziny. Amerykańskie media zaznaczają, że nie przyniosło żadnych rewelacji, choć Snyder po raz pierwszy przyznał, że stanowe prawo, które pozwala na wysłanie przedstawicieli stanu do zarządzania borykającymi się z problemami miastami, zawiodło w przypadku Flint.
(dr)