Dwadzieścia borowików, w tym kilka naprawdę dorodnych, zebrał za jednym zamachem Krzysztof Grzelka, ale niechętnie mówi gdzie, bo – jak się okazuje – nie musiał się po nie wybierać ani do lasu, ani na peryferie Łodzi.
– No dobrze, znalazłem je w pobliżu ul. Milionowej. Ale dokładniej nie powiem, bo to moje miejsce. Grzyby te to borowiki ceglastopore. Są jadalne, choć mniej wprawni grzybiarze mylą je z borowikiem szatańskim.
(AIP)