Premier Grecji odwiedził Mati – pierwszy raz po tragicznych w skutkach pożarach, które w ubiegły poniedziałek wybuchły we wschodniej Attyce. Aleksis Tsipras pojawił się w spalonej miejscowości wcześnie rano i bez zapowiedzi.
Szef greckiego rządu przebywał w Mati niecałą godzinę. Rozmawiał ze strażakami, wojskiem i ochotnikami, którzy pomagają przywrócić miejscowość do życia. Napisał na Twitterze, że spotkał się też z mieszkańcami, jednak greckie media twierdzą, że takie spotkania nie było i że premier obawia się gniewu ludzi. Mieszkańcy Mati oskarżają rząd o brak odpowiednich działań. Utrzymują, że zostali pozostawieni na pastwę żywiołu. Mówią, że nie było nakazu ewakuacji ani żadnych wskazówek, co mają robić. Część z nich kilka godzin spędziła w morzu, gdzie skryli się przed ogniem, w oczekiwaniu na pomoc.
Opozycja zarzuca też premierowi, że tydzień temu, gdy doszło do tragedii, zorganizował nocny pokaz przed kamerami. Aleksis Tsipras pojawił się wówczas w centrum operacyjnym straży pożarnej, gdzie był informowany o sytuacji. Nie było żadnej wzmianki o ofiarach śmiertelnych, tymczasem greckie służby wiedziały już, że w pożarach zginęli ludzie. Mieszkańcy Mati, z którymi rozmawiała korespondentka Polskiego Radia mówilii, że czują ogromny gniew na władze i że to, co się tam stało, było przestępstwem.
W pożarach w Grecji zginęło ponad 90 osób. 25 uważa się za zaginione. Trwają ich poszukiwania.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Beata Kukiel-Vraila/ Ateny/dabr