Mijają dwa lata od wejścia w życie porozumienia unijno – tureckiego w sprawie przezwyciężenia kryzysu migracyjnego. Chociaż znacznie zmniejszyło ono masowy napływ migrantów do Europy, przemytnicy na tureckim wybrzeżu wciąż pozostają aktywni.
W pierwszym roku obowiązywania unijno – tureckiego porozumienia masowy napływ migrantów na greckie wyspy spadł o 90 procent. Od sierpnia zeszłego roku ponownie się zwiększył. W sumie przez ostatnie dwa lata do Grecji przez Morze Egejskie dotarło około 65 tysięcy migrantów, tylko od początku tego roku – prawie 4 tysiące. Po sobotniej tragedii u wybrzeży wyspy Agatonisi, gdzie utonęło 16 migrantów lider największej greckiej partii opozycyjnej Nowej Demokracji oświadczył, że kryzys migracyjny wciąż trwa. Kiriakos Mitsotakis wyraził przekonanie, że Turcja nie przestrzega warunków umowy tak jak powinna i nie zwalcza przemytników. Wątpliwości co do tego, czy porozumienie wciąż obowiązuje zgłaszał niejednokrotnie burmistrz Lesbos, gdzie dociera najwięcej migrantów. Greckie media podkreślają, że prezydent Turcji w ostatnim czasie znów straszy Europę otwarciem granic. Recep Erdogan w swoich przemówieniach przypomina, że w jego kraju przebywa 3,5 mln syryjskich uchodźców i naciska, aby Unia Europejska przekazała obiecane Turcji w ramach porozumienia pieniądze.
W zamian za zamknięcie granic Wspólnota zgodziła się przekazać Turcji pomoc finansową na potrzeby uchodźców – w sumie 6 miliardów euro. W ubiegłym tygodniu KE rozpoczęła zbiórkę drugiej transzy – kolejnych 3 miliardów euro. Ankara twierdzi, że do tej pory otrzymała jedynie 850 mln euro. W ramach porozumienia kraje członkowskie zgodziły się też na zniesienie wiz dla obywateli Turcji podróżujących do Unii, co nie zostało jeszcze spełnione.
W przyszły poniedziałek Recep Erdogan spotka się w Bułgarii z przedstawicielami Wspólnoty, gdzie będą omawiane relacje Turcja – Unia.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Beata Kukiel-Vraila/Ateny/sk