2.4 C
Chicago
czwartek, 28 marca, 2024

Gowin po fali krytyki przeprasza za swoje słowa o niskich zarobkach

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Słowa wicepremiera i ministra nauki zszokowały opinię publiczną. Jarosław Gowin przyznał, że gdy był ministrem sprawiedliwości, brakowało mu pieniędzy. Jeszcze tego samego dnia przeprosił za „niefortunną” wypowiedź. 

 

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że premii dla ministrów już nie będzie oraz że zostanie zmniejszona liczba wiceministrów, których jest teraz ponad stu. To miało raz na zawsze zakończyć dyskusję o wysokich nagrodach dla członków rządu, które wywołały w ostatnich tygodniach duże emocje polityczne. Tak się jednak nie stało.

 

Wszystko za sprawą Jarosława Gowina, który pytany o zarobki ministrów przyznał, że gdy był członkiem rządu PO-PSL, jego zarobki były bardzo niskie. – Odwołam się do konkretnej swojej sytuacji, kiedy byłem ministrem sprawiedliwości. Miałem wtedy trójkę dzieci na utrzymaniu, studiowały. I słowo honoru – czasami nie starczało do pierwszego – wyznał w Radiu Zet.  – Sytuacja, w której minister sprawiedliwości odpowiada za budżet dziesięciomiliardowy, minister nauki za budżet dwudziestomiliardowy – zamiast skupiać się na sprawach państwa, zastanawia się, jak dożyć do pierwszego, to nie jest sytuacja zdrowa z punktu widzenia państwa – ocenił Gowin.

 

Jak mówił, „politykom brakuje odwagi, by stanąć naprzeciwko presji mediów” i podjąć decyzje o podwyżkach dla najważniejszych urzędników w państwie. – Też jestem zwolennikiem ograniczenia liczby posłów. Natomiast musimy rozwiązać problem wynagrodzeń wiceministrów, zwłaszcza tych, którzy nie są posłami. Bo posłowie mają jeszcze diety, a jeżeli są spoza Warszawy, mają tu bezpłatne lokum. Wiceministrowie, którzy przyjeżdżają spoza Warszawy, po prostu biedują – przekonywał wicepremier.

 

Po tej wypowiedzi na  Gowina posypały się gromy, i to zarówno ze strony opozycji jak i zwolenników rządu PiS. Przypomniano kontrowersyjne wypowiedzi byłej minister Elżbiety Bieńkowskiej, która w restauracji „Sowa i Przyjaciele” mówiła, że za sześć tysięcy złotych pracuje tylko „złodziej albo idiota” oraz prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, która przekonywała, że za 10 tys. zł można dobrze żyć tylko na prowincji (Sam Gowin oceniał je wówczas jako „skandaliczne”).

 

Z oświadczeń majątkowych Gowina za okres (2011-2013), kiedy był ministrem sprawiedliwości oraz posłem wynika, że otrzymywał blisko 200 tysięcy złotych rocznie. W sumie w okresie sprawowania funkcji szefa resortu sprawiedliwości Gowin miał dochód w 2011 roku w wysokości 140 955,89 zł brutto, w kolejnym roku była to już kwota 210 240,54 zł, a w roku 2013 – 196 851,16 zł.

 

Jak przyznał w rozmowie z Agencją Informacyjną  Polska Press Borys Budka z PO kiedy był ministrem sprawiedliwości, to „nigdy nie miał problemów z tym, żeby wiązać koniec z końcem”. – Każdy z nas, oprócz tego, że ma godne wynagrodzenie, to wie, na co się decyduje. Nikt nie jest ministrem na siłę. Jeżeli komuś nie podoba się to, ile zarabia, to niech po prostu zmieni zawód. Jeśli ktoś jest fachowcem, to na rynku będzie zarabiał więcej. Ja w swoim zawodzie miałem to szczęście, że zanim przyszedłem do parlamentu i zostałem posłem zawodowym, to zarabiałem więcej. Ale świadomie zdecydowałem się na to, że moje zarobki będą mniejsze, ale wykonuję określoną misję – przyznał Budka.

 

Suchej nitki na swoim byłym partyjnym koledze nie pozostawia też Ewa Kopacz. – Minister Gowin bardzo mnie rozczulił tym stwierdzeniem. Biedaczek – ironizowała była premier. – Ale wiedział dokładnie na co się pisze, jakich zadań się podejmuje i za jakie pieniądze. Pewnie te swoje zastrzeżenia, że tak mu się kiepsko i ubogo żyje, złożył do pani premier ówczesnej i dostał premię, jak większość jego kolegów w rządzie. Najlepszym miernikiem jego słów będzie opinia publiczna i słowa Polaków, którzy niekiedy muszą żyć za 2000 zł – podsumowała.

 

Po fali krytyki wicepremier przeprosił. „Przepraszam tych, którzy poczuli się dotknięci moją niefortunną wypowiedzią – zwłaszcza tych, którzy zmagają się z prawdziwym niedostatkiem. Moim zamiarem nie było uskarżanie się na własną sytuację, która bez wątpienia jest o wiele lepsza niż milionów Polaków” – napisał na Twitterze Gowin.

 

Przypomnijmy. Ministrowie i ich zastępcy dostali w 2017 roku w sumie około pięciu milionów złotych premii. Najwięcej, bo 82 100 zł dostał były minister spraw wewnętrznych i administracji, a aktualnie szef MON Mariusz Błaszczak. Premię (65 tys. zł) otrzymała również szefowa rządu Beata Szydło. Jak się okazało, przyznała ją sobie sama.

 

Politycy Platformy Obywatelskiej podkreślają, że w czasach ich rządów nagród dla ministrów nie było.

Jakub Oworuszko AIP

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520