Przed gnieźnieńskim sądem stanęli policjanci z Pobiedzisk, którzy wywieźli pijanego do lasu. Mężczyzna następnie zmarł. Funkcjonariuszom zarzuca się niedopełnienie obowiązków służbowych, nieudzielenie należytej pomocy oraz narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.
maju 2018 roku policjanci z Pobiedzisk otrzymali zgłoszenie o 36-latku, który leżał przy ul. Poznańskiej. Na miejsce pojechał policjant z trzyletnim stażem oraz policjantka, która służyła w policji od roku. Kiedy funkcjonariusze dotarli na miejsce, zamiast wezwać na pomoc karetkę lub zawieźć mężczyznę na izbę wytrzeźwień, wywieźli go do lasu. Tam zostawili 36-latka, który później zmarł. Sekcja zwłok zmarłego wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci był krwotok wewnątrzczaszkowy. Oboje policjanci zostali wyrzuceni ze służby.
W poniedziałek w Sądzie Rejonowym w Gnieźnie rozpoczęła się pierwsza rozprawa przeciwko byłym już policjantom. Prokurator przedstawiła zarzut niedopełnienia obowiązków i nieudzielenia pomocy oraz narażenia mężczyzny na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Dodatkowo oskarżonemu mężczyźnie postawiono zarzut naruszania nietykalności cielesnej 36-latka w postaci co najmniej trzykrotnego uderzenia otwartą dłonią w twarz.
Według prokurator, policjanci podczas interwencji z dnia 9 maja 2018 roku nie podjęli żadnych działań, by ustalić stan zdrowia i stopień nietrzeźwości mężczyzny. Nie zapewnili też mu pomocy medycznej, pomimo tego że mogli przewidzieć możliwość narażania go na niebezpieczeństwo utraty życia. Co więcej, nie udokumentowali w notatniku służbowym faktycznego przebiegu przeprowadzonych czynności, w tym użycia przez policjanta środka przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej.
Sona Ishkhanyan aip