Francuskie media krytykują świat zachodniej demokracji za to, co się stało w Aleppo, w Syrii. Gorzkie słowa nie oszczędzają także Francji, mimo że to z jej inicjatywy Rada Bezpieczeństwa ONZ zwołała w tej sprawie nadzwyczajne posiedzenie.
Tragedia, jaka spotkała mieszkańców miasta Aleppo, to wynik obojętności i „dreptania w miejscu” Zachodu – stwierdzają francuscy komentatorzy. Dodają, że o ile rebelianci wobec reżimu dyktatora z Damaszku przegrali wojnę, o tyle ONZ przegrało w oczach świata, tracąc na wiarygodności. Przez pięć i pół roku konfliktu w Syrii, Rada Bezpieczeństwa sparaliżowana rosyjskim wetem nie była w stanie skutecznie zareagować. Przedstawiciel Francji przy ONZ Francois Delattre zaznacza, że ta tragedia to wynik barbarzyństwa jednych i bezwzględnego cynizmu drugich. Jego zdaniem, czas najwyższy, by zdobyć się na odwagę i powiedzieć na głos, że to, co się stało, świadczy o bezsilności społeczności międzynarodowej i ONZ.
Francuskie media podkreślają, że świat zachodniej demokracji nie ma zbyt dużego pola manewru, bo wszystko zależy od dobrej woli reżimu w Damaszku, a poza tym panem sytuacji jest prezydent Rosji, Władimir Putin. Gdyby nie Moskwa, pomoc Hezbollahu, Afgańczyków oraz Irańczyków, Baszar al Assad nigdy nie zdobyłby Aleppo, które stało się jednym, wielkim grobowcem, w jakim pogrzebano prawo międzynarodowe.
Marek Brzeziński/Paryż, Fot. Dreamstime.com