Jedenastu kandydatów wystartuje w pierwszej, zaplanowanej na 23 kwietnia turze wyborów prezydenckich we Francji. Taką decyzję ogłosiła Rada Konstytucyjna.
Aby kandydatura była przyjęta przez Radę Konstytucyjną i oficjalnie uznana, pretendent do fotela prezydenta musi zebrać co najmniej pięćset podpisów: deputowanych, senatorów, posłów do Parlamentu Europejskiego, radnych i merów. Najwięcej podpisów zebrał ten, nad którym wiszą największe chmury, spowodowane różnymi skandalami finansowymi – od wypłacania wynagrodzenia żonie i dzieciom z kasy publicznej po kupno luksusowych i bardzo drogich garniturów. To Francois Fillon, kandydat republikańskiej prawicy. Zebrał on w sumie ponad trzy i pół tysiąca podpisów. Nieco ponad dwa tysiące ma przedstawiciel socjalistów Benoit Hamon, tysiąc osiemset jeden z pary liderującej w sondażach, Emmanuel Macron, a zanim był przywódca skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon. Marine Le Pen, która obok Marcona prowadzi w sondażach, zebrała ponad sześćset podpisów. To tak zwana wielka piątka kandydatów, pozostałej szóstce mniej znanych postaci sceny politycznej daje się znikome szanse na przebrnięcie pierwszej tury wyborów.
Marek Brzeziński/Paryż, Fot. Dreamstime.com