Prezydent Francji Emmanuel Macron chce dogonić skrajną prawicę w walce o fotele w Parlamencie Europejskim. W ostatnim sondażu przed ciszą wyborczą lista Marine Le Pen o kilka punktów wyprzedzała partię prezydenta.
Szef państwa francuskiego określił siebie jako europejskiego Francuza. Podkreślił, że jego rolą jako prezydenta Francji nie jest wskazywanie na kogo należy głosować, ale ma prawo do tego, aby zachęcać ludzi do tego, by w niedzielę wybrali się do lokali wyborczych. Jego zdaniem wstrzymanie się od głosu oznacza automatycznie odebranie Francji prawa do ewentualnej krytyki kroków podejmowanych przez Unię Europejską i pozostawienie decyzji w rękach innych, którzy uczestniczyli w wyborach. Jest to – według prezydenta – o tyle ważne, że z Europą mamy do czynienia na co dzień i że jest ona niezwykle istotnym elementem wartości.
Emmanuel Macron stwierdził, że jest przeciwnikiem dalszego rozszerzania Unii, bo już teraz podejmowanie decyzji w gronie 28 państw jest niezwykle trudne. Jego zdaniem ten proces należy przyśpieszyć i polepszyć wspólne działania tak aby móc przeciwstawić zintegrowaną Europę potęgom Chin, Stanów Zjednoczonych i Rosji.
W sondażach na pierwszym miejscu jest antyeuropejska skrajnie prawicowa partia Marine Le Pen, której główne cele to postawienie tamy wobec imigrantów i przywrócenie granic.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Marek Brzeziński/Paryż/mcm/sk