W żadnym innym miejscu w Stanach Zjednoczonych od uderzenia pioruna nie ginie tyle ludzi, ile na Florydzie – wynika z danych Amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej (NOAA).
Od stycznia 2007 roku na terytorium Florydy pioruny zabiły 52 osoby. To zdecydowanie więcej niż w innych stanach. Drugi w rankingu jest Teksas, w którym w tym samym czasie życie straciło w ten sposób 21 ofiar.
Osoby, które zginęły na Florydzie, to m.in. kobieta, w którą piorun uderzył w trakcie jazdy w Jacksonville, mężczyzna zbierający borówki w hrabstwie Santa Rosa, a także kobieta próbująca się schować przed burzą w pawilonie ogrodowym w parku w mieście Sarasota.
W tym roku jak dotąd pioruny zabiły w USA dwie osoby, w tym pracownika budowy na Florydzie.
(łd)