Finanse klubów ucierpią na działaniach pseudokibiców – twierdzą autorzy raportu o przychodach kubów piłkarskiej Ekstraklasy. Stadion Lecha Poznań został zamknięty dla publiczności na osiem meczów.
Prezes Ekstraklasy Marcin Animucki liczy na to, że zachowanie pseudokibiców podczas meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa nie przełoży się na frekwencję na stadionach. Podkreśla jednocześnie, że w sezonie każdy ligowy mecz gromadził ponad 9 tysięcy widzów. Prezes Ekstraklasy przyznał jednak, że przerwanie meczu jest złym sygnałem dla rynku.
Współautor raportu o przychodach klubów Ekstraklasy Marcin Diakonowicz z firmy doradczej Deloitte nie ma wątpliwości, że na zdarzeniu z niedzielnego spotkania najbardziej ucierpi drużyna ze stolicy Wielkopolski. Lech Poznań, jak wyjaśnia rozmówca IAR, jest liderem, jeżeli chodzi o frekwencję i przychody z dnia meczu. Kara nałożona na klub, zdaniem analityka, może znacząco wpłynąć na wyniki finansowe Lecha. Z drugiej strony, jak zaznacza Marcin Diakonowicz, poznańska drużyna ma ustabilizowaną sytuację finansową.
Wczoraj w sprawie walki z pseudokibicami zebrała się w trybie pilnym Rada Bezpieczeństwa Imprez Sportowych. Była to reakcja na burdy podczas niedzielnego meczu Lecha z Legią. Dziś zbierze się specjalny zespół roboczy w MSWiA, który przygotuje propozycje zmian w prawie, które mają dać lepsze narzędzia do walki z pseudokibicami. Według rady powinna m.in. zostać zwiększona współpraca między klubami a policją przy organizacji meczów.
Niedzielne spotkanie Lecha z Legią przez burdy pseudokibiców musiało zostać przerwane. Kilkadziesiąt osób zniszczyło ogrodzenie i wtargnęło na murawę. Jak dotąd policja zatrzymało 17 osób odpowiedzialnych za niedzielne burdy. Część usłyszała już zarzuty.
IAR / Karol Tokarczyk / wcześniejsze/kano