Z różnych europejskich stolic płyną ostrzeżenia przed autorytarnymi rządami prezydenta Turcji.
Szef francuskiej dyplomacji Jean-Marc Ayrault powiedział, ze nieudana próba puczu wojskowego nie dała Recepowi Erdoganowi przyzwolenia na omijanie demokratycznych zasad. O konieczności poszanowania rządów prawa mowa jest także w Brukseli i Berlinie.
„Przewrót nie jest czekiem in blanco, nie może być czystek, prawo musi być przestrzegane” – powiedział szef francuskiego MSZ-tu. Według niego, unijni ministrowie spraw zagranicznych po jutrzejszym spotkaniu w Brukseli powinni wysłać właśnie taki sygnał i podkreślić, że Turcja musi postępować zgodnie z zasadami demokracji w Europie.
Niemieccy komentatorzy mówią wprost o autorytarnych zakusach tureckiego prezydenta i ostrzegają przed jeszcze większymi represjami wobec opozycji. Podkreślają, że demokratycznie wybrane władze w Turcji nie są gwarancją demokratycznie sprawowanych rządów, że Recep Erdogan wychodzi z puczu wzmocniony, ale demokracja jest osłabiona, bo chce on być władcą absolutnym. Podobne przestrogi można usłyszeć także w Belgii.
Wczoraj premier Charles Michel mówił, że przyszła współpraca Unii Europejskiej z Turcją powinna być uzależniona od poszanowania praworządności. Dziś szef belgijskiej dyplomacji Didier Reynders podkreślił, że tureckie władze powinny przestrzegać demokratycznych reguł. Wszystko musi odbywać się zgodnie z zasadą rządów prawa – dodał.
TS/IAR/Beata Płomecka/Bruksela/moc