Takie historie tylko na Florydzie. Kiedy stuletnia mieszkanka Miami przebudziła się w środku nocy, z przerażeniem spostrzegła, jak na jej klatce piersiowej wyleguje się zwierzę. Nie kot, nie pies, tylko kinkażu – drapieżny ssak o długości pół metra.
Kobieta natychmiast zadzwoniła do swojego zięcia, Carlosa Aguarasa. – Obudził mnie telefon o drugiej w nocy, co nigdy nie oznacza dobrej wiadomości. To była moja przerażona teściowa – powiedział.
W domu stulatki poza nią była tylko jej opiekunka. Kiedy Aguaras przyjechał na miejsce, zwierzę było na strychu. Zwabili je jedzeniem, ale wróciło następnego dnia. Wtedy znaleźli na YouTube film z odgłosami kinkażu, aby złapać nieproszonego gościa. Przekazano go w ręce weterynarza, który nie miał żadnych wątpliwości, że ssak komuś uciekł. – Żadne nieudomowione zwierzę tego typu nie spałoby na czyjejś klatce piersiowej – wyjaśnił.
Nie mylił się. Kinkażu ma na imię Banana i w środę ma trafić z powrotem do swojego właściciela. Aguaras zaapelował: – Przekazujcie takie zwierzęta ekspertom, to nie są zwierzęta domowe.
Kinkażu występuje naturalnie w lasach deszczowych w Ameryce Środkowej. Nie jest zagrożonym gatunkiem, ale rzadko jest spotykany przez ludzi ze względu na nocny tryb życia.
(łd)