Zastanawiasz się dlaczego od samego rana nic Ci dziś nie wychodzi, a zimowa aura odbiera chęci do jakiejkolwiek pracy? Przyczyną jest tzw. Blue Monday, czyli najbardziej depresyjny dzień w roku.
Blue Monday to najbardziej depresyjny dzień w roku i zawsze przypada w trzeci poniedziałek nowego roku kalendarzowego. Za pomocą wzoru matematycznego wyznaczył go brytyjski psycholog Cliff Arnall z Cardiff University, który po raz pierwszy określenia Blue Monday użył w 2004 r. Zdaniem naukowca istnienie Blue Monday potwierdza wzór matematyczny uwzględniający dwa bardzo ważne czynniki meteorologiczne – niskie nasłonecznienie, czynniki psychologiczne (zanikająca euforia po sylwestrowym szaleństwie i pierwsze podsumowania niedotrzymania postanowień noworocznych) oraz ekonomiczne (dziura w budżecie Bożym Narodzeniu i spłacanie pożyczek za prezenty).
Do tego poniedziałki zawsze są ciężkie, powrót do obowiązków po weekendowym (dla większości) odpoczynku nie zawsze jest przyjemny. Zresztą poniedziałkowy ból głowy przedstawiał już reżyser Tadeusz Chmielewski w komedii „Nie lubię poniedziałku”. Jak się jednak okazuje, środowisko naukowe zdyskredytowało teorię Arnalla. Nawet jego była uczelnia przyznała w liście do „The Guardian”, że nie ma dowodów naukowych na istnienie Blue Monday. Dziennikarze gazety odkryli, że tuż przed publikacją Arnalla jedna z agencji reklamowych kontaktowała się z naukowcami, którym obiecywała wynagrodzenie w zamian za promowanie tej teorii swoim nazwiskiem.
Celem agencji było przyciągnięcie klientów do biur podróży, które w styczniu przeżywają stagnację spowodowaną gorszym stanem portfela większości potencjalnych klientów. Termin Blue Monday miał przekonać ludzi do kupienia wycieczki i jednocześnie ucieczki ciężkiego nowego roku. A tak naprawdę Blue Monday pomaga poprawić na humor – dziś można wszystko zwalić na depresyjną aurę. Czy w taki dzień może cokolwiek wyjść?
Piotr Bera aip