53-letni mężczyzna chodził po centrum 20-tysięcznego Działdowa na Mazurach z plecakiem, w którym miał znaleziony niewybuch. Szukał policjantów, aby oddać niebezpieczne znalezisko. Teraz grozi mu postępowanie karne.
Mieszkaniec Działdowa chodził z czarnym plecakiem w okolicach jednego z marketów. W pewnym momencie podszedł do radiowozu i powiedział, że w plecaku ma granat, który znalazł przy drodze. Mówił, że szukał policjantów, którym chciał go przekazać, a wszystko po to, aby nikomu nie stała się krzywda.
Rozpoczęło się zabezpieczanie terenu wokół znaleziska, wezwano posiłki, służby oraz ewakuowano klientów pobliskich sklepów i mieszkańców domów. Na miejsce przyjechał policyjny pirotechnik, który potwierdził, że niebezpieczne znalezisko to pocisk artyleryjski, pochodzący z czasów drugiej wojny światowej. Niewybuchem zajął się patrol saperów. Zostanie on zdetonowany na jednym z poligonów.
53-latek został zatrzymany do wyjaśnienia. Najprawdopodobniej zostanie postanowiony mu zarzut nieumyślnego spowodowania niebezpieczeństwa.
IAR/Beata Gajlewska/PRadio Olsztyn/łp/dwi/Siekaj