13.3 C
Chicago
wtorek, 23 kwietnia, 2024

Dwóch Polaków na liście ofiar „zielonego” kontraktora. Lista zamordowanych wciąż rośnie

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Gdy na początku roku, policja w kanadyjskim Toronto ujawniła, że aresztowano Bruce’a McArthura pod zarzutem kilku morderstw, nikt jeszcze nie spodziewał się, że tak właśnie kończy się przestępcza kariera jednego z najgroźniejszych seryjnych zabójców w historii światowej kryminalistyki.

Systematycznie rośnie liczba przypisywanych mu ofiar. Ostatnio, McArthurowi zarzucono już siódme i ósme zabójstwo. Ale – jak twierdzą śledczy i kryminolodzy – w grę może wchodzić nawet ponad sto morderstw! Ofiarami, których szczątki, “zielony” kontraktor ukrywał w donicach i kwietnikach, padali geje w samym Toronto i jego okolicach. Niestety, na liście ofiar znajdują się też polskie nazwiska.

 

McArthur(66) został aresztowany w styczniu. I to w dramatycznych okolicznościach. Policja prowadziła już od dłuższego czasu obserwację „zielonego” kontraktora, jak go nazywano ze względu na to, iż pracował we własnym biznesie, związanym z konserwacją terenów zielonych. M.in. strzygł trawniki, usuwał krzaki, sadził kwiaty i inne rośliny ozdobne w olbrzymich donicach oraz kwietnikach, wykonanych z betonu, kamienia lub plastyku. Znany był z tej aktywności w całej okolicy.

Jednocześnie jednak, mimo małżeństwa (ożenił się w wieku 35 lat) i posiadania dzieci (syn i córka) oraz wnuków, był znanym gejem. Aktywnie udzielał się w miejscowej społeczności homoseksualistów. Zwłaszcza w gejowskim dystrykcie Toronto, gdzie roi się od męskich klubów, kin, kawiarni i łaźni.

Środowisko to uważane jest za niezwykle mobilne. Często następuje w nim rotacja partnerów, znajomości, układów zawodowych i towarzyskich. Z drugiej jednak strony, charakteryzuje się wysokim stopniem solidarności obyczajowej i rozpoznawalności. Zwłaszcza w obliczu zagrożeń, a takie pojawiły się, gdy w minionych latach wielu gejów zaczęło znikać w podejrzanych okolicznościach. W ciągu 10 lat zgłoszono – jak twierdzi policja – ponad 600 przypadków zaginięć. Z tego, około 250 ma na pewno kryminalne podłoże. A co najmniej połowa przypisywana jest morderstwom.

Zdaniem samych gejowskich aktywistów, prawda jest jeszcze brutalniejsza. I liczba zamordowanych gejów może znacznie przekraczać 200.

Wskutek ponawianych z upływem lat i coraz bardziej stanowczych apeli o zwiększenie bezpieczeństwa w środowisku, policja wytypowała w końcu pierwszych podejrzanych. Wśród nich znalazł się McArthur. Stwierdzono, że to osoby z jego najbliższego otoczenia ginęły najczęściej. I dopiero po zatrzymaniu podejrzanego oraz odkryciu szczątków pierwszych ofiar okazało się, że w jego kierunku już od dawna wiodły oczywiste tropy, które – z niewiadomych przyczyn – skandalicznie przeoczono.

Krytycznego dnia detektywi, śledzący McArthura zauważyli, że przyprowadził on do swojego domu jakiegoś młodego mężczyznę. Po pewnym czasie, gdy gość podejrzanie długo nie wychodził i pojawiło się prawdopodobieństwo zagrożenia zdrowia oraz życia mężczyzny, funkcjonariusze wkroczyli do akcji. I wyważyli drzwi do domu McArthura.

Wtedy okazało się, że interwencja nastąpiła dosłownie w ostatniej chwili. Młody mężczyzna, który – zdaniem policji – zgodził się na płatny seks z McArthurem leżał na łóżku w sypialni gospodarza. Był nagi, skrępowany i zmaltretowany. Najwyraźniej stał się ofiarą sadystycznych praktyk seksualnych. Najprawdopodobniej, z możliwym zabójstwem erotycznym włącznie.

Zresztą później okazało się, że partnerzy seksualni McArthura, którzy przeżyli, przerywali z nim kontakty, skarżąc się na „brutalne zachowania erotyczne partnera”. Solidnie zbudowany i silny mężczyzna, przyzwyczajony do ciężkiej pracy fizycznej, miał wymuszać niekonwencjonalny seks, stosując bicie, poniżanie i tortury. Są policyjne zeznania co najmniej trzech takich świadków.

Podczas przeszukania domu McArthura znaleziono przedmioty, należące do kilku gejów, którzy zaginęli w podejrzanych okolicznościach. Biorąc pod uwagę zawód podejrzanego, uzyskano też zgodę na przeszukanie miejsc, w których prowadził on prace na terenach zielonych. Takich lokalizacji było co najmniej 75, zarówno w miejscach publicznych, jak i prywatnych. Przypuszcza się, że wszędzie tam McArthur mógł ukrywać części zwłok swych licznych ofiar. Niekiedy zachowały się z nich jedynie fragmenty szkieletu, a kiedy indziej – szczątki z względnie nienaruszoną tkanką.

Nie jest to jednak łatwe do ustalenia. Różnorodne prace ziemne, stosowanie kompostu i nawozów, upływ czasu oraz skala konserwacji terenów zielonych dawały szerokie możliwości ukrywania ciał. Problem stanowiła też ostra zima i konieczność rozmrażania stwardniałej ziemi. Użyto tu jednak sprzętu specjalistycznego. I przeprowadzono pierwsze ekskawacje. Był to strzał w dziesiątkę.

Najpierw wytypowano dom w Mallory Crescent, którego starsi już właściciele korzystali z usług McArthura w zakresie strzyżenia trawników, w zamian za pozwolenie mu na trzymanie sprzętu w ich garażu.

Po sprawdzeniu zawartości wielkich donic na rośliny ozdobne oraz ziemi pod betonowymi kwietnikami w ogrodzie, znaleziono najpierw szczątki dwóch osób. Potem – kolejnych trzech. Większość kawałków ciał była ukryta na samym dnie donic i kwietników. Tak zakończyło życie co najmniej dwóch Polaków.

Następnie pojawiły się szczątki szóstej ofiary. Resztki rozczłonkowanych ciał były wymieszane z ziemią, nawozem i środkami chemicznymi, używanymi do szybszego rozkładu tkanki ludzkiej. I już po kilku latach, w sposób naturalny mogły ulec całkowitemu rozpadowi, pozwalając mordercy pozbyć się jakichkolwiek śladów.

Cały wstrząsający, obszerny, ilustrowany reportaż – w najnowszym numerze chicagowskiego tygodnika polonijnego “EXPRESS”. Foto Facebook

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520