Dwaj studenci zginęli podczas antyprezydenckich protestów w Wenezueli. W Caracas i innych miastach kraju demonstrują przeciwnicy prezydenta Nicolasa Maduro. Domagają się ukarania sędziów Najwyższego Trybunału, którzy przed dwoma tygodniami odebrał uprawnienia parlamentowi i przejął jego funkcję.
Protesty rozpoczęły się od pobicia przez policję dwóch deputowanych opozycji. Usiłowali oni dotrzeć do siedziby Rzecznika Praw Obywatelskich, by złożyć skargę na sędziów, którzy odebrali prawa parlamentowi. Podczas manifestacji, które rozszerzyły się na cały kraj przeciwko protestującym użyto czołgów, armatek wodnych, wiatrówek i gazów łzawiących.
W odpowiedzi na protesty prezydent Nicolas Maduro wydał dekret skazujący lidera opozycji Henrique Caprilesa Radonskiego na 15 lat pozbawienia funkcji publicznych. Polityk polskiego pochodzenia podczas wiecu odmówił wykonania treści dekretu.
„Jedyną osobą, która powinna zostać pozbawiona funkcji publicznych jest Nicolas Maduro Moros. Ludzie pytają mnie, co zrobimy. Przyjaciele, teraz bardziej niż kiedykolwiek będziemy walczyć” – powiedział podczas wiecu.
Protestujący domagają się też rozpisania wcześniejszych wyborów prezydenckich. W Wenezueli brakuje podstawowych produktów żywnościowych i lekarstw. W biedzie żyje około 80 procent społeczeństwa.
Ewa Wysocka, Barcelona, Fot. Dreamstime.com