Policja w Detroit prowadzi śledztwo w sprawie śmierci kierowcy Ubera, którego zastrzelono w miniony weekend.
Modou Diagne przyjechał do Detroit za lepszym życiem z Senegalu. Jako kierowca Ubera pracował od trzech lat, jeżdżąc dniami i nocami, aby utrzymać małżonkę oraz troje dzieci w wieku poniżej 6 lat.
Samochód mężczyzny rozbił się w nocy z soboty na niedzielę na skrzyżowaniu ulic Livernois i Joy. Policja początkowo podejrzewała, że sprawa może dotyczyć jazdy pod wpływem, ale przybyli na miejsce funkcjonariusze zauważyli dwie rany postrzałowe u znajdującego się w środku mężczyzny.
Kierowcy Ubera nie wożą gotówki. Sprawca zabrał natomiast telefon ofiary.
Żona Diagne’a jest zrozpaczona. Spodziewa się czwartego dziecka, nie mówi dobrze po angielsku i nie ma dokąd się udać. W rozmowie z lokalnymi mediami, w której przeprowadzeniu pomógł członek rodziny, stwierdziła, że nie czuje się bezpieczna.
Diagne to już drugi w tym miesiącu kierowca z Afryki Zachodniej, który został zastrzelony w Detroit. Szóstego marca zabito taksówkarza Mamadou Ba.
(dr)