5.6 C
Chicago
piątek, 29 marca, 2024

Dariusz Michalczewski jurorem w „Super Dzieciaku” (rozmowa)

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Z byłym mistrzem świata w zawodowym boksie Dariuszem Michalczewskim o byciu ojcem i jurorem w telewizyjnym programie „Super Dzieciak” rozmawia Ewa Andruszkiewicz.

Mamy w Polsce utalentowaną młodzież?
Mamy, i to bardzo, jestem pełen podziwu. Miło mi, że także w dziedzinach sportu, bo są i gimnastycy wspaniali, i na wrotkach super jeżdżą. Ładnie śpiewają, pięknie tańczą, żonglują.
Skąd decyzja, żeby zostać jurorem w programie „Super Dzieciak”?
Po prostu bardzo chcieli mnie w tym programie. (śmiech) A jeśli chodzi o ocenę dzieci, to najbardziej krytyczny jestem w stosunku do swoich.
Jest Pan surowym ojcem?
Na pewno jestem bardzo wymagający. Uważam na przykład, że skoro mój najmłodszy synuś podjął się gry w piłkę, to powinien być w tym najlepszy. Ja wiem, że ojciec zawsze jest najgorszym trenerem, dlatego staram się nie wtrącać, ale chcę, żeby Darek cały czas się rozwijał. Zresztą on już teraz super pływa, jeździ na rowerze, boksuje nawet nieźle, to chyba wrodzony talent po ojcu. (śmiech) Żadnemu z moich chłopaków nigdy nie dawałem wygrywać. Uczę swoje dzieci, że jak się człowiek czegoś podejmuje, to powinien to kontynuować, a nie zniechęcać się po krótkiej chwili. Przypominam im też, że trzeba mieć szacunek do innych. Bardzo dumny jestem z synów.
Ale to chyba niełatwo jest mieć ojca mistrza świata.
To na pewno. Ale już teraz synowie coraz lepiej radzą sobie z moją krytyką. Ci starsi mówią, że dzięki temu, że kiedyś nie dawałem im wygrywać, ale za to uczyłem ich pewnych sztuczek i trików, to teraz oni we wszystkim są najlepsi. I to jest fajne.
A jakim jest Pan jurorem? Podobno nieraz podczas nagrań szczerze Pan się wzruszył…
Tak. Pamiętam szczególnie występ 15-letniej dziewczynki, której zmarła mama i którą wychowuje sam ojciec. Pięknie śpiewała, swoim głosem pobiła wszelkie rekordy. Za serce chwyta też sam fakt, że te dzieciaki mają od 8 do 16 lat, a reprezentują tak wysoki poziom i tak bardzo kochają swoje pasje. Jestem jurorem krytycznym, ale też często daję najwyższą punktację.
Trudniej oceniać dzieci niż dorosłych?
No pewnie, że tak. Wszystkie występy dzieci staram się oceniać pozytywnie. Ja też nie zostałem mistrzem świata od razu, to trwało latami i wymagało dużo pracy, dlatego teraz nie zamierzam nikomu podcinać skrzydeł już na samym początku. Fajne jest to, że w tym programie nie ma przegranych. Każde dziecko, które odpada, dostaje 5 tys. złotych na swój dalszy rozwój. A młodzież jest naprawdę wspaniała.
Na co dzień też bardzo Pan się angażuje w pomoc dzieciom.
Tak. Ostatnio razem z żoną przeznaczyliśmy niemałe pieniądze na Szpital Wojewódzki i Szpital Kolejowy w Gdańsku. Wspomagamy też dzieci autystyczne, szkoły. W ten sposób staram się spłacić dług wdzięczności. Kiedyś mój trener bardzo mi pomógł, bez niego nie zostałbym pewnie mistrzem świata. Chcę być też przykładem dla tych, którzy mają pieniądze, ale może nie wiedzą, w jaki sposób je spożytkować, bo to, co robię ja, to jest i tak kropla w morzu potrzeb. A dzielenie się kasą to naprawdę nie problem, moją główną działalnością są odwiedziny w przedszkolach, domach dziecka, poprawczakach. Fundacja organizuje też obozy sportowe, kupuje sprzęt.
Programy takie jak „Super Dzieciak” dają szansę utalentowanym na lepszy start?
Oczywiście, i oby więcej takich programów. Uważam, że każde dziecko ma w sobie talent i dobre cechy, tylko trzeba je odkryć. Ja akurat miałem fart, bo byłem w bokserskiej rodzinie, rękawice były w domu od zawsze. Ale bez względu na wszystko trzeba szukać swojej drogi.
Któryś z Pana synów pójdzie w ślady ojca?
Nie zapowiada się. I całe szczęście, bo chyba by mi serce pękło, gdyby oni boksowali.

. foto Piotr Smoliński

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520