Wczoraj na festiwalu w Cannes widzów i krytyków oczarował film pierwszego z wielkich nazwisk kina – Kena Loacha.
Reżyser już raz tryumfował na Lazurowym Wybrzeżu – w 2006. roku dostając Złotą Palmę za „Wind That Shakes the Barley” – „Wiatr buszujący w jęczmieniu”. Ken Loach pozostaje wierny swoim poglądom także stając za kamerą. Do Cannes przyjechał z filmem „I, Daniel Blake” – „Ja, Daniel Blake”, który jak mówi sam autor, opowiada historię ludzi zmagających się z ogólną obojętnością. To historia 59-cio letniego bezrobotnego stolarza chorującego na serce. Z tego powodu lekarz zabrania mu pracy, ale on musi ją znaleźć, bo inaczej zostanie usunięty z listy mających prawo do zasiłku. W jednym z urzędów poznaje kobietę samotnie wychowującą dzieci. To film, który ma być przesłaniem pokazującym bezduszność machiny administracyjnej. Już teraz odezwały się głosy, że grający główne role, Hayley Squires i Dave Johns mają szansę na nagrody dla najlepszych aktorów. Cannes jest poza tym okazją do różnych plotek i ujawniania swoich planów. Antonio Banderas ma zagrać w filmie Carlosa Saury „33 dni” wcielając się w rolę Pabla Picassa.
TS/IAR/Marek Brzeziński/Paryż/mg/zr