Dwóch Rosjan, członków sił specjalnych stanęło w Kijowie we wtorek przed sądem. Zarzuca się im prowadzenie działań zbrojnych przeciwko siłom ukraińskim.
Oskarżonymi są: Jewgienij Jerofiejew i Aleksander Aleksandrow, obaj są, jak twierdzi strona ukraińska członkami elitarnego rosyjskiego GRU, osławionego wywiadu wojskowego. Pojmano ich w maju tego roku na wschodzie Ukrainy.
Oficjalne stanowisko Rosji w ich sprawie jest takie, iż nie byli oni agentami GRU. Prokurator będzie domagał się dla obu dożywocia. Oskarżeni zaprzeczają wszystkim zarzutom. Jerofiejew powiedział w sądzie, iż jego zeznania zostały wymuszone siłą. Aleksandrow z kolei trwa przy swoim, że jest niewinny.
Pojawiły się już pogłoski o możliwej wymianie tych dwóch na 34-letnią ukraińską pilot Nadię Sawczenko, która została pojmana przez Rosjan w ubiegłym roku. Odpowiada ona teraz przed rosyjskim sądem za zabójstwo dwóch rosyjskich dziennikarzy.
Sawczenko już wcześniej mówiła, że została pojmana przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy przed tym, jak zginęli dziennikarze. Tydzień później separatyści przekazali ją siłom rosyjskim.
-Jestem więźniem wojennym, zakładnikiem, nie przekroczyłam granicy Rosji, zostałam porwana- mówiła w sądzie Sawczenko.
Obrońcy sądzonych Rosjan domagają się, by ich proces odbywał się nie w Kijowie, ale w Ługańsku, gdzie zostali pojmani. Ich zatrzymanie było wielkim sukcesem ukraińskich sił specjalnych, a jednocześnie dowodem na zaangażowanie się Moskwy w konflikt na Ukrainie.
Jak oświadczył BBC jeden z szefów ukraińskiej służby bezpieczeństwa pojmani byli członkami 220-osobowej grupy agentów rosyjskiego GRU, którzy działali w rejonie Ługańska.
Jeden z pojmanych w nagraniu wideo po pochwyceniu go oświadczył, że pochodzi z miasta Togliatti w centralnej Rosji, gdzie stacjonuje jeden z oddziałów GRU.
Kazimierz Sikorski(aip)