John Conyers, który reprezentuje trzynasty okręg wyborczy stanu Michigan w amerykańskiej Izbie Reprezentantów, potajemnie zapłacił 27 tys. dolarów kobiecie, która złożyła skargę, gdy została zwolniona z jego biura za to, że odrzuciła propozycje seksualne polityka – donoszą BuzzFeed i Associated Press.
Biuro 88-letniego dzisiaj demokraty dokonało płatności w 2015 roku. Przeznaczone na ugodę pieniądze pochodziły z budżetu zasilanego przez podatników.
Nie był to ponoć pierwszy przypadek, kiedy Conyers w niestosowny sposób zalecał się do swoich podwładnych. Anonimowe osoby twierdzą, że polityk dotykał kobiet pracujących w jego biurze – np. pocierał ich nogi i plecy. Czasami wprost miał prosić o „przysługi seksualne”. Jedna z osób zatrudnionych niegdyś w biurze Conyersa oświadczyła, że jej zadaniem było dbanie o listę kobiet, z którymi miał romans, i w razie potrzeby sprowadzanie ich na miejsce przy użyciu zasobów Kongresu.
Conyers, najdłużej urzędujący spośród wszystkich obecnych członków Izby Reprezentantów, przyznał, że zapłacił w ramach ugody 27 tys. dolarów, ale zaprzeczył oskarżeniom o wykorzystywanie seksualne. – Ważne jest, aby wiedzieć, że samo czynienie zarzutów nie oznacza jeszcze, że są prawdziwe. Proces ten musi być uczciwy dla obu stron, zarówno pracownika, jak i oskarżanego – stwierdził.
W wydanym we wtorek po południu oświadczeniu Partia Demokratyczna w stanie Michigan wezwała do przeprowadzenia śledztwa w sprawie Conyersa.
(dr)