2.6 C
Chicago
piątek, 29 marca, 2024

Ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Samobójstwo Romy na Camp Nou, Manchester City rozbity na Anfield Road, Juergen Klopp znów koszmarem Pepa Guardioli

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Po dwóch samobójczych bramkach FC Barcelona pokonała 4:1 AS Romę w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów. W drugim środowym meczu 1/4 finału FC Liverpool sensacyjnie rozbił 3:0 Manchester City.

„Wczoraj CR7, dziś Messi” – podgrzewał tytuł na pierwszej stronie katalońskiego dziennika „Mundo Deportivo”, nawiązując do wtorkowego zwycięstwa Realu Juventusem (3:0) i dwóch bramek Cristiano Ronaldo. „Barcelona chce wypracować przewagę na Camp Nou, które jest niezdobytą twierdzą w Lidze Mistrzów” – można było przeczytać we wprowadzeniu do tekstu. Stadion Barcelony, choć pozostał niezdobytą twierdzą, choć w środowy mecz wyglądał zupełnie inaczej, niż można się było tego spodziewać. Przede wszystkim dlatego, że goście ani myśleli stawiać autobusy we własnym polu karnym. Podjęli rękawice, a przy odrobinie szczęścia mogli wywieźć z Katalonii korzystniejszy wynik. Mieli jednak pecha, choć może to nieodpowiednie słowo. Porażka po dwóch samobójczych bramkach właśnie to sugeruje, jednak nie wynikały one z niefrasobliwości rzymskich obrońców, co z presji piłkarzy Barcy. Przy golu na 1:0 dla gospodarzy Daniele De Rossi próbował przeciąć w polu karnym podanie Andresa Iniesty do Messiego, ale w efekcie pokonał własnego bramkarza. Później Konstantinos Manolas próbował na raty przeszkodzić Samuelowi Umtitiemu, który fetując bramkę pocałował klubowy herb i ukłonił się kibicom. Zupełnie jakby chciał zapewnić, że pogłoski o jego odejściu z Barcelony, to tylko medialne spekulacje. Trzecia bramka to zasługa wciąż szukającego swojej pierwszej od ponad roku bramki w Lidze Mistrzów Luisa Suareza. Po technicznym strzale Urugwajczyka bramkarz Romy wybił piłkę wprost pod nogi stojącego w polu karnym Gerarda Pique

Kontaktowy gol Edina Dzeko pozwalał gościom mieć nadzieję, że jeszcze nie wszystko jest stracone, ale w końcówce dobił ich Suarez.

Zupełnie inny – od oczekiwanego – miał również przebieg drugiego meczu, pomiędzy Liverpoolem, a Manchesterem City. Choć może niekoniecznie, bo trener The Reds Juergen Klopp jak mało kto potrafi rozpracować drużyny prowadzone przez Pepa Guardiolę. Tak było w czasach, gdy Niemiec prowadził jeszcze Borussię Dortmund, a Katalończyk Bayern Monachium. Tak jest również w tym sezonie – dość powiedzieć, że jedyną ligową porażkę zmierzający pewnie po mistrzostwo Anglii The Citizens ponieśli właśnie na Anfield Road. Tamto spotkanie było jednak zaciętym widowiskiem, a zespół Kloppa wygrał tylko 4:3. Tym razem mecz na Anfield Road można określić jednym słowem – egzekucja. Po zwycięstwie 3:0 tylko jakiś kataklizm może pozbawić Liverpool awansu do półfinału.
- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520