Co najmniej 100 osób zginęło w walkach islamistów z egipską armią na Półwyspie Synaj.
Radykalni bojownicy zaatakowali posterunki wojskowe, a walki trwały cały dzień. Był to najpoważniejszy od miesięcy atak rebeliantów na niespokojnym Synaju.
Sprzymierzona z Państwem Islamskim grupa Półwysep Synaju nad ranem zaatakowała co najmniej pięć posterunków sił bezpieczeństwa w rejonie miasta Szejk Zuweid.
Walki trwały niemal cały dzień, a egipska armia użyła myśliwców F-16 i śmigłowców bojowych Apache.
Świadkowie mówią o bezpośrednich starciach wojska i bojowników na ulicach Szejk Zuweid.
Przedstawiciele armii twierdzą, że w walkach zginęło stu bojowników oraz co najmniej 17 żołnierzy, w tym czterech oficerów.
Lokalne źródła twierdzą jednak, że ofiar po stronie wojska może być znacznie więcej.
Generałowie informowali, że do wieczora sytuacja została opanowana, ale operacja armii ma trwać tak długo, aż cały rejon północnego Synaju zostanie „oczyszczony z terrorystów”.
Atak był największym jak dotąd skoordynowanym zamachem przeprowadzonym przez grupy związane z Państwem Islamskim na Synaju.
Półwysep ten, tylko częściowo kontrolowany przez egipskie władze, od dwóch lat jest świadkiem wzmożonej liczby zamachów i walk.
Islamiści dokonują ataków na siły bezpieczeństwa na Synaju od czasu obalenia przez egiską armię rządu Bractwa Muzułmańskiego.
Ocenia się, że w ciągu dwóch lat zginęło tam około 600 policjantów i żołnierzy.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Wojciech Cegielski/rtrs/BBC/al-Jazeera/dabr