Naukowcy spierają się, jakie zwierzę mogło być gospodarzem pośrednim, który sprawił, że koronawirus zaczął być niebezpieczny dla ludzi. Czy brakującym ogniwem był nietoperz, czy łuskowiec? To wciąż jest dyskusyjne. Chiny i Wietnam oficjalnie zrywają jednak z wielowiekową tradycją spożywania dzikich zwierząt – przepisów prawnych można spodziewać się już wkrótce.
Tradycyjna medycyna chińska, popularna w wielu krajach azjatyckich, na wiele przypadłości poleca remedia z dzikich zwierząt. Wprawdzie handel takimi zwierzętami jak łuskowce jest nielegalny, ale kłusownictwo kwitnie w najlepsze, a funkcjonariusze państw azjatyckich przymykają oko na pokątny handel. Podwójne standardy doprowadziły wiele gatunków na skraj wyginięcia.
Ekolodzy od dawna apelują o ścisłą, międzynarodową współpracę w likwidacji kłusownictwa i w prowadzeniu kampanii edukacyjnych dla społeczeństw, które wciąż stosują tradycyjne metody leczenia. Apele te były jednak ignorowane zarówno przez władze, jak i chińską opinię publiczną. Zmiana nastąpiła dopiero niedawno, gdy ustalono, że epidemia koronawirusa ma związek z handlem dzikimi zwierzętami na tzw. „mokrym targu” w Wuhanie.
Już w styczniu Chiny tymczasowo zakazały hodowli i konsumpcji lądowych dzikich zwierząt. Prawo ma na stałe wejść w życie na przestrzeni tego roku. Podobne prawo ma wejść w życie w Wietnamie. Projekt nowych przepisów prawnych ma zostać rozpatrzony na początku w kwietnia.
Do tej pory w obu krajach popularne były lekarstwa i przysmaki z łuskowców, słoni i nosorożców. Przypuszcza się, że zmiana prawa napotka duży opór społeczny i będzie wymagała dużych nakładów na walkę z kłusownictwem i przemytem. Nowe przepisy są zdecydowanym krokiem naprzód – zakazu nie udało się wprowadzić nawet podczas szalejącej w 2002 epidemii SARS
dw, ana, aip