W trzecim meczu World Series rozegranym na Wrigley Field, Chicago Cubs przegrali z Cleveland Indians 0 – 1.
Kibice ustawiali się wczoraj w kolejkach przed barami w okolicy Wrigley Field już o 5 rano. Jeszcze przed południem, wszystkie lokale przy stadionie Chicago Cubs były już szczelenie wypełnione kibicami czekającymi na baseballowe święto.
Święta jednak zabrakło. Cleveland Indians zagrali wczoraj zdecydowanie lepiej od Niedźwiadków.
Startujący pitcher gości Josh Tomlin zachował czyste konto i w czterech inningach pozwolił zawodnikom z Chicago na zaledwie dwa uderzenia piłki. W całym meczu Cubs zdołali odbić piłkę rzucaną przez miotaczy Cleveland tylko pięciokrotnie.
Goście zaliczyli tym czasem aż 8 uderzeń, z czego aż 6 w czterech pierwszych inningach, podczas których pitcherem Chicago był Kyle Hendrix. Indians dochodzili do trzeciej bazy w pierwszym, czwartym i piątym inningu. Jedyny jak się później okazało punkt w meczu zdobyli w siódmej rundzie. Po uderzeniu Coco Crisp’a punktował Michael Martinez.
Cubs desperacko próbowali doprowadzić do wyrównania w dwu ostatnich inningach. Najbliżej było w ostatniej, dziewiątej rundzie, kiedy to udało im się, przy dwóch „autach” dotrzeć do trzeciej bazy. Niestety Haviera Baeza wyautował ostatecznie Cody Allen.
Mecz numer 4 Serii Światowej odbędzie się na Wrigley Field już dziś. Naprzeciw siebie staną Corey Kluber – miotacz Cleveland, który w meczu numer 1 poprowadził Indians do pewnego zwycięstwa 6 – 0, oraz Jon Lackey. Początek o 7:08PM.
Łukasz Dudka, Fot. Chicago Cubs via Twitter.com