Chaos w Armenii. Tysiące ludzi protestuje przeciwko byłemu prezydentowi Serżowi Sarkisjanowi, który kilka dni po końcu drugiej kadencji został wybrany na premiera. Zdaniem opozycji po to były politykowi zmiany w konstytucji po referendum w 2015 r.
Protesty w Armenii trwają już od kilku dni. We wtorek wieczorem nastąpiła ich kulminacja. Na placu Republiki w centrum Erywania zgromadziło się co najmniej 10 tysięcy ludzi, którzy wyrażali swój sprzeciw wobec wybrania Sarkisjana na premiera przez parlament – podała agencja AFP. Lider demonstrantów, Nikol Paszynian, szef opozycyjnego, liberalnego bloku politycznego Elk (Droga Wyjścia) powiedział z kolei mediom, że protestujących było aż dziesiątki tysięcy.
Jak podkreślał Paszynian, protesty mają charakter pokojowy. Innego zdania była jednak policja, która oświadczyła we wtorek, że jeśli demonstracja w Erywaniu się nie skończy, podejmie nadzwyczajne środki. Parlament otoczono drutem kolczastym, budynku pilnują setki policjantów wyposażonych w pałki i granaty hukowe. Kilkanaście Armeńczyków,w tym Nikol Paszynian, zostało rannych. Doszło do starć z policją, kilkadziesiąt osób zatrzymano. Według lidera Droga Wyjścia to początek aksamitnej rewolucji w Armenii.
9 kwietnia prezydent Serż Sarkisjan zakończył swoje 10-letnie rządy. Teraz decyzją parlamentu będzie premierem. Był jedynym kandydatem, a poparło go 77 deputowanych. 17 było przeciwko. Jako szef rządu będzie miał większą władzę, w tym kontrolę nad siłami zbrojnymi. Na mocy zmian w konstytucji po referendum powszechnym w 2015 r. na rzecz premiera ograniczano bowiem uprawnienia prezydenta (obecnie jest nim niespokrewniony z Serżem Sarkisjanem Armen Sarkisjan).
Zdaniem opozycji Serż Sarkisjan wszystko ukartował i wykorzystał zmiany w systemie do własnych celów. Chciał bowiem dalej rządzić Armenią. Przeciwnicy obecnego premiera oskarżają go również o korupcję w szeregach władzy. Sam polityk twierdzi jednak, że będzie dobrze rządził krajem. – Mam wystarczająco duże prerogatywy, żeby sprawić, aby władza wykonawcza i ustawodawcza dobrze działały – powiedział mediom.
Aleksandra Gersz AIP